Jesteśmy znowu w komplecie. Wrócił Starszak, a przed powrotem spędziliśmy wspólny weekend u Dziadków. Do kompletu, po jednym letnim dniu, dołączyła ulewa. Aż chce się rano wstać z łóżka...
Dziś refleksja o przemijaniu bez powrotu. Dziś mijają 3 miesiące od Świąt, Wigilii, śmierci Dziadka. Mojego - pradziadka moich córek. Wciąż mam ściśnięte serce, a oczy szklą się mimowolnie. Umarł nagle, niespodziewanie, nie doczekał narodzin Dalki. Kiedy urodziła się Olga umarł pierwszy Dziadek. Czy tak już działa ta materia, że jedna dusza robi miejsce drugiej? Tak bardzo mi go brakuje. Najlepszy Dziadziuś ever - każdemu takiego życzę.
Zabierał mnie na łyżwy i zawsze miał dla mnie małą Princessę w czerwonym papierku. Raz w roku jechaliśmy na odpust 15 VIII i kupował te wszystkie pierdoły, pierścionki, opaski, torebki, baloniki. Dwa razy zabrał na ten odpust swoją prawnuczkę. Zawsze mogłam na niego liczyć - w liceum przed maturą mieszkałam u Dziadków, Dziadek spał w kuchni na materacu, a ja na jego wersalce. Nie skarżył się nigdy, choć trwało to kilka miesięcy. Siadałam mu na kolanach, a on opowiadał bajkę o wilczurze, za każdym razem inaczej, choć z tym samym zakończeniem; czytał ksiażkę o "Dziadku Au". Kupił mi wypasiony bidon ze słomką z lalką Barbie, nikt takiego nie miał w szkole. W deszcz zakładał worek na siodełko rowerowe mojego chłopaka. Raz przyjechał do nas w samym środku siostrzanej bomby, szybko rozeznał się w sytuacji, jeden telefon do mamy, że zabiera najmłodszą, i już ich nie było - a niewiele wtedy brakło żebym jej wszystkie kudły powyrywała;) Z dnia na dzień rzucił palenie, bo najstarsza wnuczka go o to poprosiła. Ciężko pracował całe życie, a pod koniec zdał najtrudniejszy egzamin, dotrzymał słowa przysięgi małżeńskiej, bo "w zdrowiu i chorobie, póki śmierć nas nie rozłączy" opiekował się swoją niepełnosprawną żoną...
1984 |
2013 |
I wydaje mi się, że Olga wiedziała. Dzieci wiedzą i widzą więcej niż dorośli, a wchodząc do szpitalnej sali i zauważając Dziadziusia siedzącego na łóżku, cofnęła się wystraszona o krok. Dopiero za chwilę podeszła, a później rozmawiała i była towarzyska - zawsze to był dla niej problem, potrzebowała czasu żeby się oswoić, a i tak nie chciała rozmawiać jak ktoś jej zadawał konkretne pytania. Jak wróciliśmy do domu to Dziadziuś jeszcze do nas dzwonił, rozmawiał z Mamą, Babcią i Olga też z nim rozmawiała, normalnie, nie uciekała jak zwykle i nie krzyczała z oddali "pa" do telefonu.
Tak bardzo mi Go brakuje.
Ech... :( ale piękne wspomnienia...
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńnie no nie mogę. na sam widok MEGA zdjęć trzesie mi się broda. I nie. Nie jestem w ciązy
OdpowiedzUsuńmi się trzęsie ilekroć myślę o Dziadku.
Usuńdodałam jeszcze daty pod fotkami..
29 lat miałam Go obok, zawsze, na każde zawołanie, na każdą prośbę.
teraz jak myślę o naszej ostatniej rozmowie miesiąc przed śmiercią to tak mi wstyd, tak bardzo mu nagadałam, a On miał już tak bardzo dość sytuacji w której tkwił od 3 lat, tak bardzo był zmęczony :(
i tak mu było przykro, że nie odprawiliśmy Starszakowych 4tych urodzin...