Definicja macierzyństwa - kalejdoskop. Jeden zły dzień i myślisz "po co mi to było?!". Dzieci wyją, a ty masz ochotę uciec, schować się w szafie i jak mantrę powtarzać "nie dam rady", ukradkiem wycierając kapiące łzy. Albo się nie pierdzielisz, siadasz na kanapie i wyjesz jak zawodowy wilczur, smarkając w tetrówkę i pomstując na wszystkich dookoła.
A wystarczy jedna dobra chwila, uśmiech Małego Wyjca, przytulenie Starszego Jęczybuły i znowu chce się żyć! Smarujesz kanapki dżemem podśpiewując o trawie na łące, a sił starcza ci nawet na zrobienie kreski eyelinerem (na co zdziwiony mąż reaguje "wychodzimy gdzieś?").
Nieprzespana noc? Słońce za oknem sprawia, że poziom endorfin skacze do +10, wbijasz się w kieckę i wyruszasz z bobasem na podbój osiedlowych uliczek. Ktoś kiedyś powiedział, że macierzyństwo to eksperyment nt. "czy można żyć bez snu?". Jak widać można.
I już nie interesuje cię syf w mieszkaniu, nie łapiesz doła z powodu nieopróżnionej zmywarki, pranie w koszu nie powoduje depresji. A to, że bałagan powstaje w tempie ekspresowym? Cóż, będzie tylko gorzej, bo przecież robią go małe trolle, które wychodzą spod paneli gdy tylko odwrócisz głowę. Więc jeśli nie ma się na coś wpływu - to po co się tym przejmować?
W dziesiątkę... :) a te małe trolle to ja nawet po imieniu umiem nazwać. W swoim domu. ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna dziewuszka z tej Waszej Olgi, ale po kim ona jest taka złotowłosa?
OdpowiedzUsuń