Dwie Córki

Dwie Córki

środa, 11 lutego 2015

O tym jak Matka Córkę

Prolog: Posty przed- i po-porodowe mojej domówki ukazały się w internetach. Niestety strona, na której je opublikowałam przestała istnieć. Chciałam je tu do siebie przekleić, ale pechowo rozkraczył mi się laptop - przekleję je więc, gdy już staruszek wróci zreanimowany. Tymczasem piszę od nowa. Z perspektywy jednego roku.
--------------------------------------------------

Ja nie wiem, w którym momencie zaczęłam sobie wyobrażać poród domowy. Nie pamiętam co mnie do tego przekonało, ale jedno jest pewne - w lipcu, czyli w trzecim miesiącu, miałam już dogadaną położną i nie było siły, która potrafiłaby mnie od tego tematu odciągnąć.

Po Starszaku nie chcieliśmy mieć dzieci, choć wcześniej z Małżonem marzyliśmy o dużej rodzinie. Ciąża z Olgą była bardzo planowana, oczekiwana, poród mimo wszystko do najgorszych nie należał - jednak nie potrafiliśmy się zdecydować na kolejne dziecko. Może byliśmy za młodzi, może moment był nie do końca odpowiedni (a który jest?), może moje ciążowe hormony nie spotkały się ze zrozumieniem takim, jakiego bym oczekiwała. W każdym razie - coś nie zadziałało. 

Kiedy po kilku latach podjęliśmy decyzję, że jednak chcemy rodzeństwo dla naszej Jedynaczki, moja ustabilizowana tarczyca nagle zaczęła robić numery. Miałam poważne problemy zdrowotne i lekarka powiedziała, że jeśli zajdę w ciążę przy takim poziomie hormonów to będzie cud. No cóż, nie myliła się. Cud kończy dziś R O K.

W maju miałam odwiedzić koleżankę w Londynie. Odwołałam jednak wyjazd i jak się później okazało, w terminie kiedy planowałam picie piwa w mglistej stolicy Anglii, miałam pierwszą od dawna owulację. Nie przeszkodziło to jednak mojemu organizmowi dowalić krwawienia, które wzięłam za okres, i z winem pod pachą pojechałam do mojej Mamy urżnąć się zawodowo z okazji naszego święta.

Późniejsze wydarzenia niczym klatki z filmu. Piję drina na weekendowym wyjeździe i robi mi się niedobrze. Test, dwie kreski. Radość. Ginekolog. Za wcześnie. Najdłuższe dwa tygodnie. Usg. Serduszko. A potem 19 tygodni wyciętych z życiorysu na poważne rozmowy z wielką muszlą. Ciąża fizjologiczna. Chodzę do położnej. Na warsztatach poznaję Agnieszkę Maciąg, która urodziła w domu. To ostatecznie daje mi kopa, że TAK, że tego chcę, że tak właśnie będzie najlepiej. Że urodzę we własnym mieszkaniu.

Dalia rodzi się w domu. Ale nie z położną, która obiecała mi pomoc przy porodzie. Ona zostawia mnie samą w 37. tygodniu. Rzutem na taśmę znajduję nową, położną przez duże P, i dziś wierzę, że tak po prostu musiało być, że to było najlepsze dla nas. 

Rodzę bez żadnych internwencji, bez widowni, bez zbędnych słów. Obracam się do córki a Położna mówi "Spórz, tylko szybko, bo zaraz znikną - jaka natura jest mądra" i pokazuje mi woskowe koreczki zatykające miniaturowe uszka. Jestem totalnie rozklejona. Dalia jest czysta, śliczna, tylko moja. Leżymy golutkie razem przez wiele godzin.

Własne łóżko, rosól ugotowany przez Małżona i powrót Starszaka z przedszkola. Jej wielkie "Łaaaał... to moja siostrzyczka!" <3

Poród zmienia życie, świat, nas samych.. Nic mi nigdy nie dało takiej siły, takiej wewnętrznej mocy jak narodziny Drugiej Córki. To była eksplozja miłości, radości, całkowite spełnienie. Córko, dałaś mi tak wiele! Ty mała istoto, jak tego dokonałaś? Przewartościowałaś wszystko. Dokopałaś się do najgłębiej ukrytych we mnie pokładów ciepła. Zmieniłaś mnie na lepsze. Dziękuję za ten rok i patrzę z radością w przyszłość, 

Dziś mija pierwsze 365 dni Twojego życia, oglądam się przez ramię i łzy kapią mi ze wzruszenia. Wszystko dzieje się za szybko... 

20 komentarzy:

  1. Znowu mnie wzruszyłaś matko! najlepszości dla Was! i oby tego ciepla starczyło do końca zycia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ochh, to poczekaj aż przeczytasz tamte porodowe posty;) Dziekujemy:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś boją bohaterką. Ja też chcę urodzić w domu trzecie dziecko! Po dwóch porodach naturalnych jestem świadoma swojego ciała na tyle, że wiem, że dam radę. Obym tylko miała taką szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu w takim pięknym domu jak Wasz to ja bym z piątkę dzieci chciała urodzić;) :*

      Usuń
  4. Asz idź rozchwiana jestem emocjonalnie przy czytaniu Twojego bloga....takie rzeczy tylko tutaj :) 100 lat dla Dalii, dużo miłości <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co poradzę, żeś taka emocjonalna;) może napiszę na górze strony "czytanie grozi płaczem, czytasz na własne ryzyko";) dziękujemy!

      Usuń
  5. No i przy przychodzacej Oldze sie poplakalam:),a myslalam,ze dotrwe twardo do konca:).
    Swietujcie z Waszym cudem! I cudowna Olga tez!!! cmoki

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie <3 tak jak powinno być.

    OdpowiedzUsuń
  7. No ja już też o trzecim dziecku debatuje i myślę że w przyszłym roku czeka mnie poród ale w Stanach. Tam tyle zwolenników porodów domowych że chyba sama się skuszę. :) A dla Dalii - Sto lat!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Stanach to raczej "porodowy biznes" w szpitalach, ale będę mocno trzymać kciuki:)

      Usuń
  8. Dużo zdrówka,radości i otaczającej miłości dla Małej,Wielkiej Dalii:)
    (U mnie też starania o drugą Dzidzie,więc post na pohybel moim obawom. +100 do nadziei,motywacji i wzruszenia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ładuj sie na +1000 i do dzieła! Trzymam kciuki:) dziekujemy za życzenia:*

      Usuń
  9. Jezusie, ale pięknie to napisałaś!

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój wpis to dla mnie.. jakby to powiedziec.. dobra wiadomosc?? Chyba tak. Bo na chwile obecna w centrum mojego serca i calego wszechswiata jest MAJA, nasza roczna wyczekana wymodlona i wystarana córeczka. I choc baaaardzo pragne drugiego dziecka czasami martwie sie ze nie pokocham go/jej tak jak Maję. Że się nie da. Taki wpis mnie pociesza, ze mozna, pokochać tak samo a moze i mocniej??

    dziękuje i ciepło pozdrawiam, Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można pokochać mocniej, to taka trochę pułapka.. Pozdrawiam serdecznie:*

      Usuń
  11. A co, gdyby coś poszło nie tak? Nie ma lekarza, nie ma sali operacyjnej....nie ma nic. Moim zdaniem ten wybór nie jest rozsądny. Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście masz prawo do własnych wyborów i podejmowania własnych decyzji. Mój wybór był taki. Miałam w sobie tyle siły żeby wziąć odpowiedzialność za siebie i moją rodzącą się córkę. I wiedziałam, że wszystko się powiedzie, bo.. dlaczego miałoby się nie powieść? Moje myślenie życzeniowe jest proste - wszystko się uda! W naszym domu nie było tajemniczego "cosia".

      Usuń