Wstrzymałam się ostatnio z pisaniem choć głowa pęka od nagromadzonych myśli.
Zaczęłam się zastanawiać nad fenomenem blogów parentingowych - czy to znak czasów, że każda matka zostając matką zakłada swoje miejsce w sieci, czy może tak było od zawsze, ale że nie interesowałam się tematem to nic nie zauważałam?
Do reszty pochłonął mnie Instagram. Uważam, że jest to najlepsze, współczesne narzędzie social media. Mimo którkiego stażu poznałam tam wiele ciekawych i sympatycznych osób, w tym matki blogujące.
Zaczęłam rozmyślać dlaczego założyłam bloga? Jaki jest sens w prowadzeniu pamiętnika online poza oczywistym, pamiątkowym? Czytałam, że każda blogerka ma cel finansowy, chce dostawać gratisy, chce zarabiać na blogu - w przeciwnym wypadku założyłaby bloga prywatnego albo pisała w notatniku, ewentualnie ręcznie w zeszycie zamykanym na kłódkę, i chowała go pod poduszkę... Czy ja też?
Jednocześnie ciekawi mnie fenomen blogów, zwłaszcza tych wychodzących spod mamowych rąk. Część z nich jest naprawdę interesująca, zabawna, opisuje i poleca fajne miejsca, pisana jest poprawną polszczyzną - lekko, przyjemnie, przystępnie. Natrafiłam również na blogi poczytne, z dużą ilością czytelników, z których... uciekłam. Nie byłam w stanie przebić się przez opisywane treści, ogrom reklam i ciężką rękę narratora. I tak sobie myślę - na czym polega ten fenomen? Że nagle znajduje się rzesza czytelników, komentatorów, fanpage facebookowy i instagram aż kipią od "czy widzieliście już nowy wpis?". No, nie widzieliśmy, więc klikam i... odpadam. Ani to ciekawe ani odkrywcze, ani nie porywa treścią i językiem. A jednak sukces.
Swoją drogą blogi parentingowe napisały już chyba o wszystkim. Każdy temat został poruszony sto razy. O ciąży, porodzie, połogu, karmieniu, wychowaniu. A także o ubraniach, stylizacjach bobasów, gadżetach niezbędnych, akcesoriach domowych. Oraz, dla odważnych, tematy kontrowersyjne: kp vs. mm, sn vs. cc (taaak, te literki bywają kluczowe). Jakieś kłótnie się tu nawet zdarzają - "bo Ty napisałaś to samo co Ja pół roku temu":) Stąd moje rozkminy - czy ja też tego chcę? Czy zakładać fanpage na facebooku, czy zacząć pisać codziennie miałkie posty, tylko po to żeby pisać? Nie wiem czy to droga dla mojego bloga. Na pewno chciałabym go przenieść gdzieś, gdzie szata graficzna będzie ładniejsza, gdzie będę miała więcej możliwości.
Na pewno napiszę tu jeszcze o porodzie, połogu i karmieniu piersią (jeszcze raz). I na pewno cieszy mnie trzycyfrowa liczba odwiedzających. Ale czy to właśnie jest ten kierunek w jakim chcę rozwijać pisanie o Dwóch Cókach?
Jak będziesz się faktycznie przenosiła na wordpress (bo to jedyne słuszne miejsce na lepszą szatę graficzną) i będziesz potrzebowała pomocy to daj znać, na tyle na ile sama umiem - podpowiem.
OdpowiedzUsuńTeż zastanawiam się nad fenomenem wielu poczytnych parentingów. Bo choć za każdym znanym mi blogiem stoją fajni i kreatywni ludzie, ale nie zawsze blogi wciągają.Chyba nigdy nie poznamy ich sekretu.
Dzięki Mo! Nadejdzie dzień, kiedy znajdę więcej niż 5min na bloga - przeniosę go, ogarnę, zgłoszę się po pomoc :) :*
Usuń"Czytałam, że każda blogerka ma cel finansowy, chce dostawać gratisy, chce zarabiać na blogu - w przeciwnym wypadku założyłaby bloga prywatnego albo pisała w notatniku, ewentualnie ręcznie w zeszycie zamykanym na kłódkę, i chowała go pod poduszkę... " - jest jeszcze jeden aspekt - komentarze, prywatnego pamiętnika nikt nie skomentuje, jawną pisaninę owszem i to chyba przynosi sporo radości.
OdpowiedzUsuńPodobne mam ostatnio 'rozkminy' czy pisać czy nie, ale wystarczy jeden sympatyczny mail z pytaniem np. o chustę (jaka, dlaczego, etc.), żeby znów się chciało.
Twoje posty potrafią poprawić humor, więc fajnie że piszesz :*
Dzięki! Mnie się u Ciebie najbardziej podoba, że nie masz klapek na oczach i jak ktoś Ci mówi coś, co odbiega od Twojej wersji to potrafisz się zastanowić, przemyśleć i czasem przyznajesz rację temu komuś. Nie trwasz ślepo przy "swoim". Ach, jest późno, obyś nadążyła za moim tokiem myślenia i zrozumiała co chciałam powiedzieć;)
UsuńO wszystkim jeszcze nie napisano, a to dlatego że każda mama, blogerka, kobieta ma pełen wachlarz uczuć, doznać i doświadczeń. Tych niepowtarzalnych. Może stąd to się bierze?
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że to nie ja od tej ciężkiej ręki ;). Powiem szczerze, że jak widzę testy pieluch i opisywanie dnia po dniu bez celu - uciekam. Ale czasem wyczuwam, że tam po drugiej stronie siedzi dobra dusza i chce jakis głębszy przekaz nieść światu :).
Racja, internety są pojemne i jeszcze dużo zostało do napisania:)
UsuńNie, to nie Ty;) musimy w końcu jakąś kawę wypić!
Faktycznie zdarzyło się raz zrobić coś za coś. Mała dostała zabawki. Miałam takie wyrzuty sumienia, że obiecałam sobie, że mimo jednorazowej wpadki, która moim zdaniem nie była bardzo natarczywa i nie zaspamowała "tablic" moich czytelników- nie zrobię tego już nigdy więcej bo zupełnie nie takie założenie miałam zaczynając pisać w styczniu i co najważniejsze w ogóle tego nie czuję. To co mnie rajcuje to np. teatr, który wykorzystał Krystynę w tekście nowej sztuki no i nieodparta chęć naipsania ebook'a. Tym samym nie wiem na czym polega fenomen, jak już kiedyś Ci napisałam - nie czytam blogów praktycznie w ogole. Irystują mnie niemiłosiernie. Oprócz kilku sprawdzonych, na które zaglądam systematycznie.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to się zestresowałam czytając wpis czy Ci nie śmierdzi u mnie :D
Matko Krychy, u Ciebie ładnie pachnie :)))
UsuńA poza tym chciałam jeszcze dodać, że są takie posty, które coś do życia wnoszą, ocucają, dają po twarzy. To właśnie taki post był Matko Córek.
OdpowiedzUsuńDzięki, choć wydaje mi się, że nie wyczerpałam tematu :D
Usuń