Opowieść Kasi Rengifo-Diaz, doradcy noszenia szkoły ClauWi, prywatnie mamy 2-letniego Diego.
Odkąd chusta ukoiła kolki jej maleńkiego synka, postanowiła się z nią nie rozstawać. Towarzyszy im w domu oraz w podróży. Tym razem wyjechali do dalekiej Ameryki Południowej, gdzie wysoko w górach i małych miasteczkach chustonoszenie nadal jest chlebem powszednim i nikogo nie dziwią kobiety motające swe dziecko w "kolorową szmatkę". Czy w kolebce chustonoszenia może coś zaskoczyć? Dowiemy się już za chwilę.
Przenieśmy się więc do kraju kontrastu, gdzie natura ściera się z nowoczesnością. Obejrzyjmy barwne zdjęcia, które zabiorą nas do korzeni babywearingu. Oto w jaki sposób nosi się dzieci w Peru.
"Z dniem, w którym kupiłam bilet na wycieczkę do Peru wiedziałam, że odszukam chustujące mamy i dowiem się w czym oraz jak noszą.
Tutaj nosi się w Mancie - jest to kwadratowa chusta w przepięknych kolorach z symbolami i wzornictwerm charakterystycznym dla Imprerium Inków. Zazwyczaj skład takiej Manty to wełna z domieszką bawełny, niestety nikt z zapytanych nie odpowiedział mi jak wygląda to procentowo. Wiem jeszcze tyle, że te droższe, tkane ręcznie są z Alpaki. Te chusty mają rożne gramatury, natomiast ja spotkałam pojedyńczo i potrójno tkane.
Kobiety noszą dzieci od urodzenia mniej więcej do 2 roku życia. Mają różne techniki: z przodu, na boku, na plecach... Owe Manty to stały element peruwiańskiej codzienności. Służą również do przenoszenia produktów niczym nasze torby (owoce, warzywa, zakupy) i dźwigania rzeczy (drewno, artykuły rzemieślnicze).
Warto wspomnieć, że mężczyźni również w nich noszą. Jednak oni skupiają się tylko na przenoszeniu rzeczy - dzieci noszą wyłącznie kobiety.
Manty to także doskonały element dekoracyjny i wielu Peruwiańczyków używa ich jako obrusy.
Jeżeli wybierzecie się do Peru zaważycię, że w większych miastach typu Lima noszą tylko emigrantki z gór, które przyjechały za pracą. Panie z miasta, zazwyczaj noszą w nosidłach typu "wisiadła"... To niesamowity kontrast i coś czego nie potrafiłam zrozumieć na początku pobytu. Na szczęście miałam zaszczyt pojechać do wiosek w peruwiańskich Andach, gdzie noszenie w Mantach to codzienność.
Cuzco, Pisaq – dla nich noszenie to nie tylko wygoda ale również tradycja.
Małe dziewczynki noszą w chustach np. króliki.
W Pisaq zostałam nauczona przez wspaniałych Peruwiańczyków jak prawidłowo zamotać Mantę.
Jestem dumna, że idąc w Limie w chuście propaguje noszenie i bliskośc z dzieckiem. Wszystkie mamy chustonoszące, które spotkałam w Peru zostaną w moim sercu już do końca życia, wspaniałe kobiety <3"
PS. Na blogu Daj się ponieść przeczytacie o noszeniu w Meksyku. Bo z tymi chustami to przecież jest ISTNY MEKSYK!
Coraz więcej osób z takimi chustami widuje się i u nas, na tatrzańskich szlakach. Widać powoli wkracza to i do nas :)
OdpowiedzUsuń