Pamiętacie posta o Matce? Tego o (k l i k) - niedługo potem chyba każda blogerka miała taki na swoim koncie. A jeśli jeszcze nie ma, to niech pisze, bo to całkiem niezła sprawa.
Dziś ja, zainspirowana piwnooką (k l i k) i filmem Woodego Allena (k l i k) piszę o NAS, bo właśnie mija 12sta rocznica naszej pierwszej randki.
12 lat razem, czyli niemalże 1/3 życia z jednym facetem. Jak to się stało? My też nie wiemy.
Matka & Ociec S01E02
Dziś ja, zainspirowana piwnooką (k l i k) i filmem Woodego Allena (k l i k) piszę o NAS, bo właśnie mija 12sta rocznica naszej pierwszej randki.
12 lat razem, czyli niemalże 1/3 życia z jednym facetem. Jak to się stało? My też nie wiemy.
Matka & Ociec S01E02
1. Poznaliśmy się w 2003r. na obozie studenckim "Campus Akademicki" w Międzyzdrojach. Z mojej strony była to miłość od drugiego wejrzenia, z jego - od dziesiątego, no ale wybaczam. Macie czasem takie piorunujące wrażenie, widząc coś lub kogoś, że praktycznie wiecie co za chwilę się stanie? Zobaczyłam GO siedząc z Warką Strong w łapie w przedziale pociągu z rozkrzyczanymi studentami. Szedł korytarzem, odwróciłam głowę i przez ułamek sekundy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Zobaczyłam krótkie dready, szary rozciągnięty polar, plecak na ramieniu i najbardziej niebieskie oczy świata. Pomyślałam wtedy "to będzie mój mąż". Chwilę później on poszedł, a ja wyśmiałam samą siebie.
2. Naszą tradycją stało się jeżdżenie rokrocznie do Międzyzdrojów, do mekki pierwszej randki. Robiliśmy tak aż do sierpnia z Dalią w brzuchu. Rok temu nie pojechaliśmy, w tym roku Campusu już nie organizowali... Z kolei ostatni raz na typowych wczasach byliśmy w 2004r. w Grecji. 10 dni - 7 padało. W tym roku chcieliśmy wreszcie gdzieś wyjechać, ale jak wiecie wakacje pokazały nam środkowy palec. Wczasy nie dla nas, jak widać. Lubimy za to wyskakiwać na krótkie wypady po znajomych. W ten sposób odwiedziliśmy Finlandię i Szwecję. Teraz marzy nam się Dania i Islandia. Choć powiem Wam w tajemnicy, że Ociec tak naprawdę marzy o plaży, piasku i zimnym piwku. Może kiedyś. Oby wcześniej niż na emeryturze.
3. Mamy zwyczaj nadawania imion swoim samochodom. Aktualnie jeżdżę Elizabeth, a on w Lucilli, którą ja pieszczotliwie przezywam Lalunią. Oj, zabrzmiało jakbyśmy mieli tych samochodów co najmniej kilkanaście - tymczasem poczciwy peżocik jest z nami od dnia ślubu, a lalunia to już raczej babubia, bo ma 13 lat, ale jeszcze się trzyma.
Kiedyś uwielbialiśmy chodzić na żużel. Trzeba do tego wrócić - kto był choć raz na stadionie i czuł palone gumy, ten wie o czym mówię. Teraz Pan Ociec bierze czasem Starszaka na koszykówkę. Ale jednak żużel to żużel.
4. On parzy mi najlepszą kawę na świecie. Nic odkrywczego. Najlepsze poranki są wtedy, gdy On wstanie kilka minut wcześniej i zanim ja się zwlekę z łóżka po domu rozchodzi się zapach świeżo parzonej kawki. Baaaaardzo chciałabym mieć ekspress, ale to chyba jeszcze nie ten numer rocznicy, żeby się spodziewać takiego prezentu.
Nie będzie również odkrywcze, jeśli napiszę, że często się kłócimy. Ale to tak, że talerze lecą. Oboje mamy trudne charaktery, choć na pierwszy rzut oka to ja wyglądam jak zołza, a On jak anioł tego związku.
Nie będzie również odkrywcze, jeśli napiszę, że często się kłócimy. Ale to tak, że talerze lecą. Oboje mamy trudne charaktery, choć na pierwszy rzut oka to ja wyglądam jak zołza, a On jak anioł tego związku.
5. Ożenił się z Ogrodniczką, ale wciąż nie nauczył się jakie kwiaty należy wybierać z kwiaciarnianej oferty. A ja mam wrażenie, że wszyscy kwiaciarze to wyczuwają i z premedytacją wciskają mu bukietowe buble. Kiedyś dostałam od niego ususzone (!) konwalie, gerbery, które wytrzymują jedną noc w wazonie i tulipany, które nigdy się nie rozbijają. Z przekory nie kupuje mi też moich ukochanych Strelicii. Ale za to gdy byliśmy jeszcze studentami to z okazji Walentynek przytargał mi do akademika tuzin metrowych, czerwonych róż <3
6. On nie cierpi remontów, ja mogłabym remontować non stop! Każde przestawienie sofy musi być konsultowane, a każda zmiana w mieszkaniu budzi niepokój i nigdy mu się nie podoba (dopiero po czasie się oswaja). Jest za to złotą rączką i zawsze można na nim polegać przy wymianie żarówki, skręceniu mebli, naprawie akumulatora itp. Nawet gwoździ nie muszę sama wbijać, a że chcę to już inna historia. Jest minimalistą i mocno wspiera mnie jeśli wymyślę wyrzucanie jakiś mebli. Gorzej jak chcę coś dokupić. Aktualnie próbuję go przekonać, że naprawdę potrzebujemy jeszcze jednej szafy.
7. Nasze matki są obie Jolki. Przynajmniej hurtowo pamiętamy o imieninach. Starszak rozróżnia je mówiąc "babcia z kotkiem/babcia bez kotka" - moi rodzice mają futrzastą dzikuskę, która miała być przytulaskowym kociaczkiem, ale coś nie pykło. Mama dostała ją od wszystkich swoich dzieci na Dzień Matki. A wiecie co ja dostałam na pierwszą rocznicę? Kubek. Taki z moim imieniem. Dawno go już nie mam, ciekawe czemu.
8. Oboje mamy dwójkę rodzeństwa - brata i siostrę, i jesteśmy najstarsi. Mężu, trójka zobowiązuje, pamiętaj, że zawsze mogę zmienić nazwę bloga na "Trzy Córki" lub "Dwie Córki i Syn".
Mimo wszystko fajnie jest mieć rodzeństwo. Cieszę się, że dziewczyny mają siebie. Mniej fajnie jest być najstarszym, bo to prawda, że najstarsze przeciera szlaki. Staramy się o tym pamiętać i nieco odpuszczać Oldze, ale panie, ciężko jest.
9. Mój Mąż sam robi piwo i ma już na koncie dwa wypusty. Piwo nazywa się "Sova", a że powstaje w piwnicy moich rodziców to jest to "Sova piwniczna". Była też "Sova pancerna" i "LoveSove" na Walentynki. Żadne jasne piwo nie smakuje mi tak dobrze, jak to!
10. Lubimy świętować Rocznicę Pierwszej Randki i to bardziej od Rocznicy Ślubu. Ta sierpniowa data jest taka "nasza". Rok temu robiłam tylko bilans (k l i k), dziś wspominam jak to zabrał mnie na ten full romantic zachód słońca na plaży. Jak miałam na sobie powycinaną bluzkę, którą określił mianem "sprytna". Jak w oddali grał OCN i jak to naturalnie ich "Elizabeth" stała się naszą piosenką. I jak wysłałam smsa do mamy "Idę z tym dredzikiem na randkę!". I jak randka stała się dalszym życiem. Wspólnym. RAZEM.
7. Nasze matki są obie Jolki. Przynajmniej hurtowo pamiętamy o imieninach. Starszak rozróżnia je mówiąc "babcia z kotkiem/babcia bez kotka" - moi rodzice mają futrzastą dzikuskę, która miała być przytulaskowym kociaczkiem, ale coś nie pykło. Mama dostała ją od wszystkich swoich dzieci na Dzień Matki. A wiecie co ja dostałam na pierwszą rocznicę? Kubek. Taki z moim imieniem. Dawno go już nie mam, ciekawe czemu.
8. Oboje mamy dwójkę rodzeństwa - brata i siostrę, i jesteśmy najstarsi. Mężu, trójka zobowiązuje, pamiętaj, że zawsze mogę zmienić nazwę bloga na "Trzy Córki" lub "Dwie Córki i Syn".
Mimo wszystko fajnie jest mieć rodzeństwo. Cieszę się, że dziewczyny mają siebie. Mniej fajnie jest być najstarszym, bo to prawda, że najstarsze przeciera szlaki. Staramy się o tym pamiętać i nieco odpuszczać Oldze, ale panie, ciężko jest.
9. Mój Mąż sam robi piwo i ma już na koncie dwa wypusty. Piwo nazywa się "Sova", a że powstaje w piwnicy moich rodziców to jest to "Sova piwniczna". Była też "Sova pancerna" i "LoveSove" na Walentynki. Żadne jasne piwo nie smakuje mi tak dobrze, jak to!
10. Lubimy świętować Rocznicę Pierwszej Randki i to bardziej od Rocznicy Ślubu. Ta sierpniowa data jest taka "nasza". Rok temu robiłam tylko bilans (k l i k), dziś wspominam jak to zabrał mnie na ten full romantic zachód słońca na plaży. Jak miałam na sobie powycinaną bluzkę, którą określił mianem "sprytna". Jak w oddali grał OCN i jak to naturalnie ich "Elizabeth" stała się naszą piosenką. I jak wysłałam smsa do mamy "Idę z tym dredzikiem na randkę!". I jak randka stała się dalszym życiem. Wspólnym. RAZEM.
KC :*
Jak słodko :) Nawet pokusiłam się o sprawdzenie jak te Twoje kwiotki ulubione wyglądają :) A Paweł z dredami miodzio :) Z okazji rocznicy randki, życzę Wam jeszcze miliona takich powodów do świętowania i syna, żeby blog był dwie córki i syn :) :*
OdpowiedzUsuńpisałam o strelicjach w poście urodzinowym, jak wymieniałam ulubione prezenty ;)
Usuńdzięki kochana! <3
My tez swietujemy rocznice pierwszej randki, niedlugo bedzie 13! Za to o rocznicy slubu w tym roku zapomnielismy :). Ale! Madziu, jestescie jak wino <3 duzo szczescia!
OdpowiedzUsuń"Otwieram wino ze swoją dziewczyną..." :D Gratulacje Wam też :*
UsuńŚwietna historia. Mega romantyczna. Miło, że stwarzacie sobie okazje do świętowania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Trzeba świętować jak są okazje :)
UsuńCzuję, że jakoś tak po drodze jest nam w życiu, bo ja z moim mężem jesteśmy parą od 11 lat i też chciałabym dorobić się trzeciego malucha. Cieszę się, że pierwsza miłość okazała się tą na całe życie. I trochę zazdroszczę męża umiejącego robić piwo. :*
OdpowiedzUsuńOh a wiesz jaka byłam przeciwna temu browarowaniu? Bo zajmuje dużo miejsca, cały weekend roboty a potem trzy miechy czekania na efekty ;)
UsuńA u Was 11 piękny wynik! Powodzenia z nr 3, a jak Ci sie uda to wpadnij napisać jakich argumentów użyłaś ;)
Z uśmiechem na twarzy to przeczytałam :)
OdpowiedzUsuń:))) a jeszcze parę kwiatków by się znalazło. Ale to niech już zostaną na przyszły rok
UsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuń