Dwie Córki

Dwie Córki

czwartek, 6 sierpnia 2015

Wmówili nam

Przeczytałam posta Koralowej (klik) i aż we mnie zawrzało. Znalazłam swoją bratnią duszę w internetach, bo pod każdym słowem, które Ona pisze mogłabym podpisać się obiema rękami.

W moich postach często można usłyszeć wołanie - o pomoc, o zmiany, o zwiększanie świadomości. Wiem, że świata nie zmienię, ale jeśli mogę zmienić te osoby, które tu zajrzą - warto spróbować. 

Mamy XXI wiek, z prawej i lewej krzyczą do nas, że cywilizacja, nowoczesność i rozwój. Że należy iść z duchem czasu, a nie cofać się do średniowiecza. Znieczulenie przy porodzie? Każdej! Nawet tej, co nie chce! W końcu musi wycisnąć tego arbuza i bez tego na pewno nie da rady. 

Walczymy jak lwice, bo NIE MOŻE NAS BOLEC! W końcu u dentysty też sięgamy po znieczulenie. 

Kobieto, Matko! Czy zadałaś sobie pytanie, czy zastanowiłaś się choć przez chwilę - PO CO jest ten cały ból porodowy? Dlaczego boli? Wmówili nam, że "godnie rodzić" to znaczy "bezboleśnie". Szybko, sprawnie, bez bólu. A czy wiesz, dlaczego poród trwa tak długo? Co się dzieje w poszczególnych etapach? Dlaczego najpierw boli z tej strony, potem z tamtej, a potem z każdej? Nie. Bo poród to trauma! Krwawa rzeźnia! Łamanie kołem!

Skąd to się bierze? Dlaczego taki obraz porodu kreowany jest w mediach? Naprawdę nie wiesz, że poród to BIZNES? Obejrzyj film, jest dostępny na Youtubie za darmo - "Porodowy Biznes". Nie dotrwałam do końca. Nadal nie wierzysz? 

Skąd to się bierze? Z niewiedzy. Która z Was wie, gdzie ma szyjkę macicy? Do czego służy? Która z Was kiedykolwiek jej dotknęła? Brrr, fuj! Ciało jest ohydne, fizjologia jest tragiczna, nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Chcę to już mieć za sobą, wyjmijcie dziecko i idziemy do domu. A Ty, Matko Córek i inne Tobie podobne świruski, męczcie się! Porozrywa Wam krocza, cycki Wam obwisną, mąż się z Wami rozwiedzie! 

Wiesz co chcę Ci powiedzieć? Nie masz pojęcia. Wmówili Ci, że poród to rzeź niewiniątek. Że piersi obwisają od karmienia, a dla męża najważniejsze jest Twój rozmiar S w trzy dni po porodzie. Wmówili NAM, że nasze ciała są niedoskonałe, nie potrafią rodzić, nie potrafią karmić. Potrzebujemy znieczulenia, mleka w proszku i karnetu na siłownię. Podważyli wiedzę i mądrość naszych mam i babć, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wmówili, że ONI wiedzą lepiej. I co gorsza - to ICH trzeba teraz słuchać.

Tymczasem ja powiem Ci jak jest naprawdę. Co z tym zrobisz - Twoja sprawa. Może się zastanowisz, może mnie wyśmiejesz. JA powiem Ci, że poród boli - jak samskurwysyn - gdy jesteś sama. Gdy się boisz, leżysz na plecach, a personel mówi "chciała dziecka, niech cierpi!". Gdy podłączają KTG, zasuwają zasłonkę a po pół godzinie, gdy zwijasz się w bólu, przychodzą i mówią "Skurcze? Jakie skurcze? Tu się nic nie pisze". Gdy lekarz mówi "Nie... Pani to nie urodzi". Gdy tętno Twojego dziecka skacze, a przy Tobie nie ma ani jednej położnej, bo akurat dwie inne kobiety rodzą. Gdy nie możesz zmienić pozycji, wejść pod prysznic, napić się wody. TO BOLI. 

BOLI znieczulica. BOLI brak wsparcia i opieki. BOLI niewiedza. Moje krocze jest nienaruszone, wiesz czemu? Bo moja domowa Położna je ochroniła! Bo była ze mną cały czas, mówiąc "Teraz! Teraz nie przyj. Teraz tylko troszkę. I teraz z całej siły!" - a wiesz co powiedziała później? "Pięknie urodziłaś. Udało Ci się. Jesteś niesamowita."

Powinnyśmy walczyć, owszem. O znieczylenie? Ok. Ale i o dostęp do wiedzy O SKUTKACH UBOCZNYCH tego znieczulenia. Nie wiedziałaś, że takie są? Jak to?
O niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu. Nie śmiej się! One działają naprawdę. Elle Tens (elektrody), Doula, woda, ucisk miednicy, różne pozycje porodowe, WSPARCIE i OPIEKA. Grupy wsparcia po złym pierwszym porodzie, by pokonać lęki. Grupy wsparcia laktacyjnego. O to powinnyśmy walczyć. Tymczasem poród sprowadzamy do znieczulenia. Ewentualnie cc na życzenie. Skąd się to bierze? Ze strachu. Serio.

Wmówili nam, że poród to patologia. Musi odbywać się w szpitalu, pod okiem wielu specjalistów, a rodząca musi być podłączona do maszyn, bo inaczej NIE DA RADY. Nasze babki i prababki cudem jakimś przedłużały ludzki gatunek, wtedy pewnie był inny klimat. 

Poród to trudne i bardzo ważne wydarzenie. Rodzi się Dziecko, ale rodzi się również Matka. Dobry poród sprzyja tworzeniu się dobrej relacji. Dobra relacja oznacza dobre karmienie. Dobre karmienie daje dobrą więź, co przekłada się na nasze dalsze życie! ("Mundra" S.Szwed rozmowa z położną Barbarą Baranowską).

Mój pierwszy poród był niedoskonały. Ale zrobiłam wszystko, by drugi był lepszy. I był. I wiesz, co ja powiem moim córkom? Że poród jest PIĘKNY, daje MOC i SIŁĘ. Nie waż się wmówić im, że jest inaczej.


13 komentarzy:

  1. Popieram to co napisałaś całym sercem. Oboje z mężem baliśmy się porodu, ale zdecydowaliśmy że znieczulenie a przede wszystkim cc to ryzyko. A przecież jest tyle innych sposobów by zniwelować ból.
    A co do pierwszego porodu to jakbym o nim właśnie czytała. Leż, wcale nie rodzisz, oddychaj, leż, jak boli weź znieczulenie. A ja nie chciałam, przemęczyłam się sama, bez pomocy. Rola położnej ograniczyła się do krzyku i rad "weź znieczulenie", a później nacięła mnie tak że do tej pory odczuwam tego skutki. I jeszcze ból podczas zszywania. Ciągły krzyk żebym nie przesadzała. I tylko wsparcie męża mile wspominam. Choć został wpuszczony na sam koniec, bo przecież "ona jeszcze nie urodzi".
    Potrzebowałam pięciu lat na decyzję o kolejnym dziecku. A i tak pierwsze miesiące to ciągły strach i płacz, że jednak będę miała powtórkę z rozrywki. Na szczęście trafiłam na cudowną położną i ginekolog. Bez płacenia, prosto z ulicy. Nikt nie zaproponował mi znieczulenia, położna i lekarka pokazywały jak współgrać ze swoim ciałem żeby ból był znośny. Do tej pory pamiętam miły i delikatny głos położnej. Przede wszystkim czułam wsparcie męża, położnej i lekarki. A nie strach. Nie obyło się bez nacięcia, głównie dlatego że blizna przeszkadzała w drugim porodzie. Znieczulenie nie żałowano mi tylko podczas zszywania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długa droga jeszcze przed służbą zdrowia... Ja byłam nacinana przy pierwszym porodzie, ale przy drugim Położna tak kombinowała, że blizna się nie rozeszła.
      Super, że miałaś wsparcie męża - to też jest bardzo ważne :*

      Usuń
  2. O tak. Ja też wierzę w to, że ból porodowy czemuś służy, a najbardziej boli samotność i upokorzenie. WIerzę, choć nie było mi dane tego doświadczyć. Rodziłam w Domu Narodzin przy szpitali Św. Zofii w Warszawie. Położna była ze mną przez cały poród, prowadziła, pokazywała mężowi co może robić żeby mi pomóc. Ból owszem, był, natomiast a) najbardziej odczuwałam go w momencie, kiedy i tak nie nadawałabym się jeszcze do znieczulenia, nawet gdybym chciała je dostać, b) w którymś momencie byłam już w zupełnym amoku i nie, nie było mi wszystko jedno, ale było w tym coś pierwotnego, po prostu wiedziałam, że wszystko jest na dobrej drodze i niedługo będę miałą na rękach syna. Niedługo ma się narodzić moja córka i wiem na pewno, że jeśli tylko nic zdrowotnego nie stanie na przeszkodzie, urodzi się tak samo jak syn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo dobrego słyszy się o Domu Narodzin w Warszawie. Mam nadzieję, że ktoś wreszcie otworzy oczy i takie Izby porodowe zaczną znowu powstawać. Też byłam w amoku na tej ostatniej prostej :) Ale nikt nie przeszkadzał i wszystko działo się swoim tempem, całkowicie naturalnie.
      Czytałaś ten artykuł? http://m.newsweek.pl/matki-nabite-w-butelke,84597,1,1.html

      Usuń
  3. jak miło czytać, że nie tylko ja mam taką wizję porodu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko, ciarki mnie przeszły i tak bardzo się z tobą zgadzam! Licytujemy się kogo bardziej bolało zamiast pomyśleć o tym dlaczego boli.... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, matki to dziwne twory ;) Boli - trzeba dać magiczną pigułkę, bo nie powinno. Czy ktoś się zastanawia dlaczego boli? Nie, bo po co? Smutne.

      Usuń
  5. Pięknie to napisałaś :) Zgadzam się ze wszystkim w 100%

    OdpowiedzUsuń
  6. Tez zgadzam się w 100% . Ja trafiłam na wspaniałe położne i lekarza . Mogłam chodzić , wyginac się i skakać na piłce. Męża instruowano jak ma mnie masować. Mogłam robić co czułam. W planie porodu wyraźnie miałam zaznaczone, że nie chce żadnych przeciwbólowych. Nie wiem czy to moje nastawienie, atmosfera czy wysoki próg bólu, a może wszystko razem (?), ale dla mnie ten ból był zupełnie znośny. Nie nazwałabym go nie do wytrzymania. Przez to ze wcześniej na szkole rodzenia dokładnie wytłumaczono mi po co jest ból i dlaczego podczas porodu boli podchodziłam do niego pełnym opanowaniem. Wiedziałam co mnie boli i co się z tym wiąże.
    I choć finalnie ciesze się, że poród był w szpitalu ,bo pol godzinie po porodzie synek miał silne komplikacje i każda minuta się liczyła to każdej z nas życzę porodu w takiej atmosferze. Z muzyką, przygaszonym światłem (na moje życzenie) , ze słowami "świetnie Ci idzie! Świetnie dajesz sobie rade! Jesteś silna! Najsilniejszą a Twój syn juz jest z Ciebie dumny!" A na koniec "dziękuję Ci. Pięknie sobie poradziłas! " . I kochane wszystko w ramach NFZ. Wszystko w największym szpitalu w Poznaniu gdzie mówią ze to fabryka. A ja czułam się tam prawie jak w domu. Tak to chyba powinno wyglądać :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, piękny poród, bardzo się cieszę że masz wspaniale wspomnienia! Tak wiele zalezy id personelu i atmosfery. A ból jest potrzebny! Tylko niewiele osób wie po co...

      Usuń
  7. Zgadzam się i podpisuję obiema rękami. Ja swoim curkom też powiem że poród jest piekny choć na razie mam tylko synka;) bo nie boję się rodzić, już się nie boję! bo urodziłam w domu i zrozumiałam jak wiele bredni słyszałam czy czytałam. I chociaż zbyt słabo się do niego przygotowałam i do ideału mu trochę brakło to nawet nie chcę myśleć jak by było kiepsko gdybym jednak rodziła w szpitalu. Wyszła bym z niego z traumą a tak dałam radę, natura zrobiła swoje, mam cudowną więź z synkiem i lepszą z mężem, karmię bez problemów i potrafię samodzielne decydować o swoim dziecku i rodzicielstwie;)

    OdpowiedzUsuń