Niedziela wieczór, jestem zmęczona, osłabiona. Zwalam to oczywiście na karb weekendu i poniedziałkowego widma pójścia do pracy. Ignoruję, idę spać. W nocy córka dosysa się kilka razy - mimo skończonego roku nadal potrzebuje mojego mleka. Nie ma mnie w dzień, to nadrabia w nocy.
Pierś zaczyna mnie pobolewać, rano już wiem, że "coś" się święci. Mam podwyższoną temperaturę, a pierś jest jakaś taka twardawa. Ubieram się jednak i idę na autobus. W pracy mój stan się pogarsza, w piersi wyczuwam wyraźne zgrubienie, czuję się ogólnie źle. Zwalniam się wcześniej i wracając do domu postanawiam wstąpić do przyszpitalnej poradni laktacyjnej. To moje drugie dziecko, więc niby wiem co i jak, ale boli, akurat przechodzę obok, co mi tam.
Świeżo wyremontowana poradnia, na ścianach zdjęcia roześmianych bobasów przy piersi. Oho, jestem w dobrym miejscu. Pukam, wchodzę, opowiadam.
- Ile ma dziecko?
- Piętnaście miesięcy.
-... ??? ILE?
- Yyy.. no, piętnaście.
- I pani JESZCZE karmi?
- No.. tak.
- A po co?
- ...
"Proszę się rozebrać. Pokazać pierś". Wykonuję rozkazy niczym żołnierz podczas musztry. Czar prysł, jednym okiem zerkam na drzwi obmyślając plan ucieczki, ale jestem w połowie goła, nie wypada. Poza tym przyszła druga doradczyni laktacyjna i stoją nade mnie jak nad eksponatem w muzeum. Raz jedna, raz druga dotykają mojej piersi. Czuję się źle, już nie przez sam fakt prawdopodobnego zapalenia piersi, ale czuję się dosłownie winna, że to przeze mnie, bo za dlugo karmię! Te kobiety najzwyczajniej w świecie w ciągu 5 minut wpędziły mnie w poczucie winy. DORADCZYNIE LAKTACYJNE! Położne! Nieocenione wsparcie na każdym oddziale położniczym. Czy aby na pewno...?
- Dlaczego pani karmi?
- Boo... moja córka tego potrzebuje?
- Nieprawda. Dlaczego pani jej nie da parówki?
- Yy.. ale ona je inne rzeczy.
- No właśnie! To po co to mleko?
- ...
- Pani wie, że tu jest stan zapalny? Że za chwilę pani tu do nas wróci i chirurg będzie musiał ciąć piersi? Nie wie pani? Albo dostanie pani antybiotyk - i tak trzeba będzie to dziecko odstawić.
Pokiwałam głową, ubrałam się i wybiegłam.
Jestem przerażona tym co przed chwilą mnie spotkało. Ja jestem mądra, mam drugie dziecko, wiem, że zapalenie piersi nie wyklucza karmienia, antybiotyk nie wyklucza karmienia, nie ma też czegoś takiego jak "za długie karmienie piersią".
Ale ile osób tego nie wie? Ilu matkom te panie zakończyły przedwcześnie mleczną drogę? Boję się nad tym zastanawiać.
żródło: www.zaradnematki.com |
*Opowieść mojej czytelniczyki, koleżanki, która zadzwoniła do mnie tuż po wyjściu z poradni. Jestem równie przerażona jak ona. Z jednej strony XXI wiek, z drugiej ciemnogród, położne opowiadające takie bzdury, straszące. Czuję, że nie można tak tego zostawić. Hafija, gdzie jesteś?
Najgorsze, że to poradnia laktacyjna. Specjalistki k... Ech :(
OdpowiedzUsuńJak mi się stomatolog zdziwił że karmię to rozumiem, nie jego bajka. Ale tu...
ja karmię na razie 13 miesięcy prawie. mój ortopeda jest jedynie zasmucony faktem, ze nie moze mi podac silnych leków przeciwzapalnych po których doszłabym do siebie szybciej ;). Ale dziecko najwazniejsze, "trudno musi Pani pochodzic na basen, na masaże..." ;)
OdpowiedzUsuńTo co to za doradczynie, które nie znają zaleceń WHO, karmić do 2rż...
OdpowiedzUsuńJa się już nie pie***lę, napisałam skargę na pediatrę, która uraczyła mnie opowieścią o długo karmiących Cygankach, które myślały, że karmiąc nie zajdą w ciążę. I koleżance radzę to samo. Przyszła po pomoc w kwestii stanu zapalnego w piersi, nie pytała o zdanie w kwestii karmienia 15 miesięcznego dziecka, więc GET THE FUCKIN OFF! PS. Karmię 22 miesiące i jestem w ciąży. Ha ://
OdpowiedzUsuńDzien dobry! Czy poradziła sobie Pani ze stanem zapalnym? Jeśli potrzebna jest pomoc proszę o kontakt - strona o mnie: porady-laktacyjne.pl
OdpowiedzUsuńNiestety opisane zdarzenia to nasza smutna, polska norma :-(
Pozdrawiam! Sylwia Jeż
Jestem wstrząśnięta. I współczuję tego doświadczenia!
OdpowiedzUsuńUbolewam nad tą sytuacją, wkurzona jestem, bo chciałabym, żeby wszystkie doradczynie laktacyjne miały nieograniczony dostęp do najświeższej wiedzy. Dobrze, że trafiło na świadomą mamę, która umiała przefiltrować komunikaty.
OdpowiedzUsuńJestem zdumiona - gdyby to były pielęgniarki z pierwszej lepszej przychodni, to rozumiem, ale doradczynie laktacyjne?! Niedouczone, niekompetentne, na bakier z zaleceniami WHO... Karmiłam Syna 2 lata i 5 miesięcy i żaden lekarz (ginekolog, internista, pediatra i inni) nie zwrócił mi uwagi!
OdpowiedzUsuńSerio, nawet jeśli przełożeni nie zadbali o aktualność ich wiedzy, w dzisiejszych czasach można się dokształcić chociażby w internecie (jak wszystkie dobrze wiemy ;) ), wystarczy odrobina dobrej woli i zainteresowania tematem.
Ja karmię dopiero 11 miesięcy, a też ostatnio usłyszałam od pediatry, że to już żadnych wartości odżywczych nie ma, tylko uzależnienie emocjonalne....
OdpowiedzUsuńPierwsze dziecko karmiłam rok, teraz z drugim dobijamy do roczku, ale nie wyobrażam sobie odstawić mojej małej przyssawki ☺ Z własnego doświadczenia polecam stary, sprawdzony sposób tzn. Kapustę. Trzeba porządnie zbić liść kapusty (tak aby wyszły soki) i przyłożyć do bolacego (twardego) miejsca przykryć folią i przycisnąć stanikiem. Mnie do tej pory ten sposób nie zawiódł.
OdpowiedzUsuńWspółczuję takiego doświadczenia!
OdpowiedzUsuńJa karmię już prawie 2,5 roku. Moja pediatra jest w stosunku do tego faktu neutralna. Co ciekawe mam kilka koleżanek, które mają malutkie dzieci i dla nich fakt, że karmię swoją córkę tak długo (właściwie to ona się sama karmi ;)) podczas gdy one już swoje dzieci odstawiły, jest totalnie niezrozumiały...
Masakra jakaś! Moja córka lada moment kończy roczek, jestem w ciąży 4 miesiąc i słyszałam multum razy, że powinnam przestać karmić, ale nigdy od personelu medycznego. Moja położna prowadząca ciążę tylko zapytała czy karmię, odnotowała w karcie i to wszystko...
OdpowiedzUsuńMasakra jakaś! Moja córka lada moment kończy roczek, jestem w ciąży 4 miesiąc i słyszałam multum razy, że powinnam przestać karmić, ale nigdy od personelu medycznego. Moja położna prowadząca ciążę tylko zapytała czy karmię, odnotowała w karcie i to wszystko...
OdpowiedzUsuń