Dwie Córki

Dwie Córki

poniedziałek, 12 października 2015

Tak rodzą się chusty #FiddlingWeaver


Milena Kluz jest Polką mieszkającą we Francji w Saint-Genis-Pouilly. Kiedy zobaczyłam jej zdjęcia po raz pierwszy, z ust wyrwało mi się tylko krótkie "Wow". Miejsce, w którym Milena chodzi na "zwyczajne spacery ze swoim dzieckiem" zapiera dech w piersiach. Ponadto ta drobna szatynka codziennie siada przy krośnie i... tka chusty! Miałam to szczęście, że mogłam je testować i muszę przyznać, że ręcznie robiona chusta to całkowicie inna bajka. Była znacznie grubsza od tych, które znałam, cudownie miękka w dotyku i "czepliwa" - jak zawiązałam, tak się trzymała. Nośność niesamowita, a plecak prosty jaki z niej zamotałam, był najszybszym wiązaniem w moim życiu.

Poznajcie Milenę i jej drugie dziecko - Fiddling Weaver


Skąd pomysł na tkanie chust?

Zaczęło się oczywiście od samego noszenia mojego synka w chuście. Pierwsze 2 tygodnie swojego życia moje dziecko głównie spało. Na tyle dużo, ze z mężem zdumieni zaistniałą sytuacją obejrzeliśmy wszystkie sezony Gry o Tron, a potem się zaczęła totalna "nieodkładalność" u mojego synka. Była ona na tyle kłopotliwa, że nie mogłam nawet wyjść do toalety, bo jak tylko nie było mnie przy Arturku kilka sekund to włączała się syrena. O ciepłym, czy po prostu jakimkolwiek obiedzie mogłam zapomnieć. Koleżanka nauczyła mnie pierwszego wiązania (kieszonki) i od tej pory moje życie zaczęło przypominać coś na kształt egzystencji człowieka, a nie żywego smoczka. W temat chust zaczęłam wchodzić coraz bardziej zafascynowana tym, jak cudownie ułatwiają życie rodzica! Poza tym, że mogłam zjeść obiad i wyjść normalnie na spacer bez wózka i wrzasków dziecka domagającego się, by wziąć je na ręce, mogliśmy pojechać normalnie w góry!


Zaczęłam testować różne sploty i składy chust, i zaczęłam zauważać różnice między nimi w nośności, łatwości dociągania. Wtedy zaczęła kiełkować pierwsza myśl - a może by spróbować utkać swoją własną chustę? Mam zwyczaj szybko realizować swoje plany i tak oto od tej pierwszej myśli do kupna krosna minęły zaledwie 3 tygodnie, które potrzebne mi były na dowiedzenie się czego właściwie będę potrzebować i czy w ogóle jestem w stanie to ogarnąć. I cóż - udało się!


Masz w domu krosno? Takie prawdziwe? Nie zdawałam sobie sprawy, że można w swoich własnych czterech kątach uruchomić fabrykę chust.

Tak, mam w domu krosno. Czasem zastanawiam się, czy to dom ma krosno, czy krosno ma dom, bo jednak zajmuje ono trochę miejsca. Chciałam zainwestować od razu w coś porządnego, co rzeczywiście umożliwi mi tkanie bardzo dobrej jakości chust, dlatego zdecydowałam się na krosno podłogowe podnóżkowe. Tego co robię nie nazwałabym fabryką, bo kojarzy mi się to raczej z chustami maszynowymi. U mnie każda niteczka jest ręcznie odmierzana, przewlekana i wypieszczona. Wkładam w te chusty mnóstwo serca.


Opowiedz jak powstaje chusta.

Najpierw powstaje projekt, robię go w programie graficznym. Literalnie chodzi o to, żeby precyzyjnie określić paletę kolorów i układ wszystkich paseczków, bo to pozwoli mi określić ile i jakich kolorów nici będę potrzebować. Projekt wygląda tak:


Gdy już wiem ile czego potrzebuję - czas na zrobienie osnowy, czyli odmierzyć każdą niteczkę na ramie do snucia, aby miała taką samą, pożądaną długość. Gdy już cała osnowa złożona z prawie 1000 nitek ułożonych w odpowiedniej kolejności będzie gotowa, zakładam ją na krosno. Poniżej osnowa pozwijana w łańcuchy oraz nawinięta na wał osnowowy.



Gdy osnowa jest już nawinięta, czas na przewlekanie każdej nitki przez struny nicielnicowe. Na poprzednim zdjęciu jest to już zrobione. Kolejność i sposób przewlekania determinuje splot jakim chcemy tkać - skośno-krzyżowy, diamentowy, serduszkowy czy jeszcze inny. Przewleczone przez struny nici trzeba jeszcze przewlec przez płochę. Ilość nitek w dziurce zależna jest od tego, jaką gęstość chcemy by tkanina miała. Poniżej osnowa przewleczona przez płochę:


Następnie przywiązujemy osnowę do pręta połączonego sznurkami z wałem tkaninowym.


W tym momencie jesteśmy gotowi, by wreszcie zacząć tkać. Musimy jeszcze powiązać odpowiednie nicielnice z odpowiednimi podnóżkami, by naciskając podnóżek, konkretne nici się podnosiły, a inne opuszczały w skutek czego powstaje przesmyk, pomiędzy którym przerzucamy czółenko z nawiniętym wątkiem, czyli nicią prostopadłą do nici osnowy.

Tu krótki timelapse z samego procesu tkania: 


Gdy cała tkanina jest gotowa, odwijamy ją z wału tkaninowego (bardzo, ale to bardzo satysfakcjonujący moment! Im dłuższa tkanina, tym więcej radości z odwijania), zabezpieczamy brzegi na maszynie i robimy tzw. wet finish, czyli wykończenie na mokro. Jest to KONIECZNE aby fabrycznie nowe nici mogły się ułożyć w tkaninie oraz skurczyć o tyle ile zwykle mają w zwyczaju. 

Zazwyczaj tkanina przed pierwszym "praniem" i po nim wygląda zupełnie inaczej - po praniu staje się rzeczywiście tkaniną, zwartą i gotową by ponieść nasze kochane maluchy.

Na koniec zostaje już tylko obszycie brzegów lub zrobienie frędzli i chusta jest gotowa!


Ile czasu potrzeba by utkać chustę?

To zależy od długości osnowy - krótką robi się krócej, a dłuższą dłużej, ale zwykle czas na utkanie 20-metrowej osnowy (czyli materiały na 4 chusty) nie przekracza 1-1.5 miesiąca.

Niewiele osób wie, że samo tkanie to już wisienka na torcie dla tkacza. Czynności poprzedzające tkanie (robienie osnowy, zakładanie na krosno itd.) zajmują mniej więcej połowę całego czasu związanego z pracą przy krośnie.


Sama to wszystko robisz? Projektujesz wzór? Twoja chusta to 100% handmade? 

Tak, wszystko robię sama, no, może poza uprawą bawełny, przędzeniem i barwieniem nici.


Jestem naprawdę pod wrażeniem! Od jak dawna jesteś chustowym świrkiem?

Dziękuję! Chustowym świrkiem stałam się w momencie kupna krosna. To była magia - naprawdę czuję, że to moja bajka.


Jakie masz plany na dalszy rozwój?

Tkać, tkać i jeszcze raz tkać! Tworzyć chusty według mojego projektu oraz customowe, według projektów indywidualnych na specjalne zamówienie. Chciałabym wypróbować różne domieszki, bo diametralnie zmieniają właściwości chusty. Len i konopie są bardzo nośne, sprawiają, że dużo mniej czujemy nasz słodki ciężar w chuście; wełna ma świetne właściwości termoregulacyjne; jedwab sprawia, że chusta praktycznie sama się dociąga i jest miękka jak masło. Sporo doświadczeń przede mną - już nie mogę się doczekać! 


Gdzie można kupić twoje chusty?

Najlepiej skontaktować się ze mną poprzez stronę na Fb lub napisać e-mail mgaworek@gmail.com  

Jest szansa, że mam jakąś chustę od ręki, a jeśli nie, to cały czas realizuję nowe projekty, których zapowiedź także znajduje się na stronie. Tkam także chusty na indywidualne zamówienie, według projektu klienta.

Dziękuję Ci za rozmowę!


PS. Mogłyśmy się z Młodą na "własnej skórze" przekonać jak wspaniałe są chusty Mileny. Testy trwały 4 dni - szkoda, że tak krótko. Było mi naprawdę przykro, gdy przyjechał kurier i musiałam ją oddać.

Milena, życzę Ci dalszych sukcesów przy krośnie i mam nadzieję jeszcze kiedyś przetestować kolejne Twoje cudo.


8 komentarzy:

  1. Wow! Nosiłabym w takiej szmatce �� Trzymam kciuki za Milenę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie kiedyś zamówię. Do noszenia wnuków ;))

      Usuń
    2. Jakiej szmatce? Brak szacunku. To jest TKANINA.

      Usuń
    3. 'Szmatka' to powszechne określenie chust wśród noszących mam, żadna obelga.

      Usuń
  2. <3 uwielbiam, cudna, nośna, czepliwa... Magda mogłaś ją zachachmęcić jakoś! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten wpis jest bardzo ciekawy

    OdpowiedzUsuń