Ciąża nie choroba! Można stać pół godziny w sklepie w kolejce z jabłkami i mlekiem w koszyku, podczas gdy para przez tobą zrobiła zapasy dla oddziału wojska. Można spędzić 40 minut na poczcie, bo trzy osoby przed tobą właśnie płacą rachunki za wszelkie możliwe urządzenia w domu - co z tego, że ty masz do odbioru tylko polecony. Komunikacją nie jeżdżę, więc nie będę pomstować na brak miejsca w autobusie, bo nie wiem co tam w tej kwestii słychać. Wiem natomiast, że gdy tylko tajemniczy Brzuch pojawia się na horyzoncie nagle wszystko dookoła staje się tak bardzo interesujące, ściany, sufit, podłoga, kwiatki na parapecie, pani kasjerka, oo buty muszę wyczyścić, no akurat teraz muszę sprawdzić w telefonie czy ktoś przypadkiem nie napisał smsa.
Kto widział wielkimi literami wypisane "Ciężarne i weterani wojenni obsługiwani poza kolejnością"? Albo taki archetyp jak "kasa pierwszeństwa" w markecie? No chyba tylko w Ikei.
Dwa razy w tej mojej drugiej ciąży zdarzyło się, że ktoś mi ustąpił - Pan na poczcie wpuścił mnie w kolejkę i to z komentarzem "Pani się dziwi? Przecież to się Pani należy i ja nie mam nic do gadania". I raz w warzywniaku, jak poszłam po dynię ze Starszakiem, a Pani Sprzedawczyni nie patrząc na nikogo zaczęła mnie obsługiwać. Ohohohoo się nasłuchałam wtedy... Wiecie, że z brzuchem to się w domu siedzi?
Na całe szczęście ciążowa końcówka była łaskawa i mogłam sobie postać w kolejce, nie narzekałam, nie wpychałam się, niczego nie wymuszałam. ALE. To co działo się w pierwszych miesiącach, kiedy jeszcze nie było brzucha widać w ogóle... To był dopiero kosmos! Rozbawiła mnie kiedyś kartka wywieszona w aptece "Klientki w widocznej ciąży obsługujemy poza kolejką". A co z klientkami w niewidocznej ciąży? Ja poszłam tylko pobrać krew. Siedziałam blada, sina, fioletowa i dobrze, że toaleta była blisko, bo dwa razy szłam puścić pawia. Pani pielęgniarka miłym głosem przywoływała ciążówki do gabinetu po prawej, a po lewej całą resztę, której oczywiście było 2x więcej. Dwie młode dzieweczki siedzące obok rozchichrały się na tekst jednej z nich "chodź sobie zrobimy dziecko, szybciej nas będą obsługiwać". Och, miałam wielką ochotę ją orzygać. Szkoda, że już nie było czym.
Często te pierwsze miesiące, kiedy jesteśmy w ciąży są tak hardcorowe, że to "przepuszczenie" w kolejce urasta do rangi wydarzenia międzynarodowego. A jest całkowicie ignorowane przez społeczeństwo. Jak jeszcze z tym wielkim brzuchem jesteś w stanie trącić panią przed sobą w kolejce i poprosić o przepuszczenie (sic! trzeba się prosić!), tak co jesteś w stanie zrobić w pierwszym i, nierzadko, drugim trymestrze? Chyba nosić w portfelu USG i pokazywać każdemu zainteresowanemu.
Jakie są Wasze wrażenia i przygody z kolejkami w ciąży? Ja miałam pecha, czy to już powszechne zjawisko?
Ciekawe w ilu puntkach w mieście, w Polsce, pojawi się TO logo i czy Kolejkowa Rewolucja przyniesie zamierzony efekt. Ja trzymam kciuki i przywołuję do porządku wszystkie Brzuchatki - walczcie o swoje miejsce w kolejce! Bo ono się wam zwyczajnie należy.
dobry tekst :) mogłaś orzygać te dwie laski, ciekawe jakby zareagowały, ja w ciąży nie miałam takiego momentu, żeby mnie ktoś przepuścił, albo ustąpił miejsca może dlatego że miałam mały brzuch ??
OdpowiedzUsuńbez przesady, mały niemały - przepuszczenie się należy. może w kolejnej wyhodujesz większy :)
UsuńPrzypomniala mi sie anegdota o Pani co nie chciala okienka otworzyc w tramwaju i w trakcie reprymendy ze zimno zostala obrzygana :-) A w trakcie mojej ciazy mieszkajac w Holandii nikt nigdy mi nie ustapil niczego nigdzie, wiec Polska moze nie taka zla?
OdpowiedzUsuńHihi, wesoło :) I może to faktycznie problem nie tylko u nas.
UsuńTeż mnie to wkurzało, oj nastałam się w ciąży. Za to w Danii nie ustępuje się miejsca ciężarówkom, ale tu nie ma takich kolejek. W każdym razie ja nigdy nie stoję dłużej niż 3 minuty nigdzie. Do lekarza idziesz na godzinę i czekasz maks 5 min (pan/i doktor wychodzi po ciebie osobiście i wita się uściśnięciem dłoni- niezły szok to był dla mnie), na pobieranie też się jakoś długo nie czeka. Tu nie ma przywilejów, ale jest lepsza organizacja i mniej ludzi, więc mniejsze kolejki. W pociągu, autobusie czy metrze Duńczyk nie wstanie, ale zawsze są Turcy czy Murzyni i oni ustąpią matce z dzieckiem lub ciężarnej ;)
OdpowiedzUsuńAle u was wszystko jest fajne, to akurat to jedno można wybaczyć;) Uśmiałam się z końcówki
UsuńTeż miłam w ciąży przekichane , ze względu na te felerne kolejki nie wspominam jej najlepiej, a nawet babki na poczte biegły żeby być przede mną a innym razem kiedy akurat świeżo wyszłam ze szpitala z dużym brzuchem, ciążą zagrożoną i poszłam do rossmanna po jakieś potrzebne rzeczy to wepchnął się przede mnie perfidnie babsztyl blond szczupły wytapetowany na szpilkach i nawet zwróciłam jej uwagę to nic sobie z tego nie zrobiła. okropieństwo ! nie lubie wspominać !
OdpowiedzUsuńOczyma wyobraźni zobaczyłam wyprzedzające cię na chodniku sprintem babki ;)))
UsuńOj tak, pierwszy trymestr to masakra, w kolejnych mogą mi nie ustępować spoko, ale ten pierwszy... Za to teraz, z chustą, klękajcie narody - wszyscy wstają i przepuszczają!!!
OdpowiedzUsuńPrawda? Mnie też! A jeszcze jak Młode wyszczerzy 6 zębów w zalotnym uśmiechu to już w ogóle :)
UsuńHe, he, u nas tylko 3 zęby, ale też działają ;)
UsuńJa podczas ciazy raz zostalam przepuszczona w kolejce w Tesco.... inni stojacy w tej kolejce skomentowali to slowami JAK BABA NIE MA SILY STAC TO PO CO POZAKUPY PRZYCHODZI... tak bo baba w ciazy jesc nie musi....
OdpowiedzUsuńMoże to z troski, bo wiesz, Tesco ma opcję zakupy online:D Z przymrużeniem oka oczywiście. Pozdrawiam!
UsuńHmm Nie pamiętam czy kiedyś, ktoś mnie w kolejce przepuścił, jednak muszę przyznać, że - o dziwo! kilka razy w poznańskim tramwaju zdarzyło się, że - znowu o dziwo! młodzi Panowie ustąpili mi miejsca, a kobiety mnie totalnie olewały mimo iż mój wydatny brzuch miały na wysokości oczu. Natomiast do dzisiaj bulwersuje mnie sytuacja na poczcie gdzie w 9 m-cu przy rekordowej temp. tego lata nie mając już siły dłużej stać, usiadłam na krzesełku a facet, który doskonale wiedział, że stoi za mną na złamanie karku podbiegł do okienka kiedy nadeszła moja kolej. Wszyscy stojący za nami (spory tłumek) byli w szoku ale nikt nie zareagował, wszyscy jak ja zbierali koparki z ziemi.
OdpowiedzUsuńMISTRZ!!! bezapelacyjnie, pan z poczty wygrywa. kopa w dupę!
UsuńNiestety i ja nie mam dobrych doświadczeń. W każdej kolejce grzecznie stałam i nikt nigdy mnie nie przepuścił, części ciąży mieszkałam w Krakowie i pamiętam, że a autobusie tylko raz mi ustąpiono i był to starszy Pan. Pamiętam jak poszłam na badanie krwi i bardzo już się źle czułam, stałam w kolejce ale w po pół godzinie po prosiłam żeby mnie przepuszczono. Odezwał się taki larum, chcieli mnie zjeść, a panie pielęgniarki milczały jak zaklęte...
OdpowiedzUsuńA to dziwne, że na badaniach nie zostałaś przepuszczona. Temat rzeka i jak widzę większość niestety nie ma dobrych "kolejkowych" wspomnień z okresu ciąży :(
UsuńKiedyś pewien pan (40-50, siedzący na uprzywilejowanym miejscu) w autobusie rzucił młodej dziewczynie w ciąży, jak go poprosiła czy mógłby jej ustąpić, że trzeba było nóg nie rozchylać przed byle kim to by nie musiała stać z brzuchem.
OdpowiedzUsuńOpadła mi szczena i nawet nie miałam jak zareagować na taki tekst. A dziewczyna to się prawie popłakała. Młoda czy nie, ciąża chciana czy nie, to nieistotne.
A mówi się, że to młodzież jest niewychowana! Masakra! Podejrzewam, że w takiej sytuacji też zbierałabym szczenę z podłogi...
UsuńHahah się uśmiecham pod nosem! ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsze z tą widoczną ciąża, racja czuje się ciężarna ciężarną właśnie i ukryć sie nie da jak pufa i sapie, ale te w niewidocznej jeszcze ciazy, czesto maja wlasnie ochote orzygać tego kto stoi przed nia i nie dlatego, ze jej nie przepuscil a dlatego, że świat jej wiruje w głowie i w brzuchu. ;) ja przepuszczam takie panie, lubie jak komus miło ;) w tesco maja jeszcze taka kase specjalna ;) hihi
W 8 miesiącu ciąży wchodzę do ciasnego spożywczego. Razem z dwulatkiem, akurat nie w humorze Wybieram warzywa i podchodzę do kasy, dokladnie w tym samym momencie wchodzi do sklepu pan, który prawdopodobnie codzienne robi w sklepie ten sam zakup, bo pani "sklepowa" od razu go obsługuje, podając "cwiartke" wiadomo jakiego napoju. Nie komentuję tego. Myślę sobie, że może rzeczywiście był przy kasie ułamek sekundy przede mną. Wtedy mój dwulatek koniecznie chce wyjść ze sklepu, więc próbuję mu wytłumaczyć, że muszę tylko zapłacić. I w tym czasie pani zaczyna obsługiwać inną osobę, mimo że moje zakupy leżą juz na ladzie. Wówczas nie wytrzymuje i zwracam jej uwagę, że w sumie to obsłużyla juz dwie osoby przede mną, a jestem przecież w bardzo widocznej ciąży. "Ciąża to nie choroba". Słyszę w odpowiedzi. To nie choroba, ale przydałoby się trochę zrozumienia, a już napewno ciężarna zasługuje na swoje miejsce w kolejce jak każdy...tak że taka smutna historia mnie spotkała. A tak na marginesie, jestem na Twoim blogu pierwszy raz i jestem pod olbrzymim wrażeniem. Będę wracać. Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńAniu witam Cię i żałuję, że wchodzisz z taką smutną historią. Mam nadzieję, że więcej Cię takie akcje nie spotkały w ciąży. Mnie Pani w warzywniaku obsługiwała chętnie, z uśmiechem i poza kolejnością. Ale może dlatego, że to był "mój" warzywniak i przychodziłam tam regularnie. Myślisz, że to się kiedyś zmieni? Czy nasze pokolenie dorośnie i wraz z wiekiem przybędzie nam obojętności?
UsuńJa za to udając się na wizytę do kardiologa w ciąży zagrożonej, z nakazem leżenia, prosząc o wejście do lekarza poza kolejnością (pomijam fakt zapisywania na godzinę...)tłum siedzący w poczekalni i tłumacząc, że nie mogę tu siedzieć 2h usłyszałam od miłego starego dziada, że "tutaj wszyscy są chorzy i nie mogą tu długo siedzieć, nikt zdrowy do kardiologa nie przychodzi". Byłam wtedy w 8 miesiącu z widocznym brzuchem. Odwróciłam się więc na pięcie i wyszłam z przychodni....
OdpowiedzUsuńo nie! nie wierzę :( starsi ludzie potrafią być okropni! ja miałam podobną sytuację kiedy psiknęłam sobie domestosem w oko i babcia nie chciała mnie przepuścić na ostrym dyżurze twierdząc, że "ona tu siedzi z wylewem!", a mnie w tym czasie żarło oko... na szczęście udało się temu zarazić. a jak u Ciebie?
Usuń