Mam dwie córki i dwa całkiem różne "schematy" macierzyństwa. To takie dziwne, jak wszystko w głowie potrafi się zmienić.
Po pierwszym macierzyńskim miałam wrócić do pracy. Bardzo chciałam, bo miałam bardzo dobrą i rozwijającą posadę. Wiedziałam, że mogę dużo osiągnąć i że przede mną same sukcesy. Brzmi narcystycznie, ale tak właśnie się wtedy czułam. Że to moja wielka szansa na karierę w branży. Że jestem świetna i jeszcze wszystko przede mną.
Wszechświat miał inne plany, a konkretnie Babcia, która w ostatniej chwili zmieniła zdanie w sprawie opieki nad Starszakiem. Żłobka ani opiekunki jakoś nie byłam sobie w stanie wyobrazić.
Więcej opcji się na horyzoncie nie ukazało - zostałam więc w domu.
I choć popełniłam wiele macierzyńskich błędów (a przede mną jeszcze wiecej), to z jednego jestem dumna - to JA wychowałam swoje dziecko. Nie babcia, nie żłobek i nie opiekunka.
Byłam przy pierwszym kroczku, usłyszałam pierwsze słowo. Nikt mi nie wysłał smsa z informacją "twoje dziecko właśnie zrobiło siku do nocnika", bo JA przy tym byłam.
I jestem dumna. A najbardziej w takich momentach:
Odbieram Starszaka z przedszkola, po drodze spotykamy Pradziadków, wchodzimy do osiedlowego po mleko na naleśniki. Starszak woła:
"Babciu, babciu, zobacz, ja czasem piję takie właśnie soczki z rurką!"
"Dobrze, to Ci kupię, chcesz?"
"Ooo nie, nie, nie dzisiaj"
"Ale mogę Ci kupić"
"Dzięki babciu, nie trzeba, chciałam tylko pokazać"
"Kupić Ci?"
"Ochh, no dobrze to spytam mamy. Mamooo, babcia chce mi kupić soczek, mogę?"
To właśnie są te chwile, kiedy nie żałuję tych ponad dwóch lat, które poświęciłam tylko Jej.
Tak to jest, że jak się człowiek uprze, to karierę zawsze zdąży zrobić. A dziecko drugi raz pierwszego kroczku nie postawi. :) Ja też tak chcę! [i zrobię ;)]
OdpowiedzUsuńI ja, i ja!
OdpowiedzUsuńA Ty, Kochana, masz być z czego dumna i szczęśliwa! :)