Moje Młodsze skończyło dziś 5 miesięcy. Jest turbofajną, pogodną, wesołą Pulpecinką (7,5kg?! Olaboga, jest co nosić). Dwa dni temu odkryła swoje stopy, łapie je podczas karmienia, kąpieli i zasypiania. Zaczyna się podciągać do siadu. Pełza, turla się, śpiewa ze Starszakiem w aucie, chichra się w głos. Uwielbia swoją starszą Siostrę, tuli się do niej, ślini, buziakuje. Tuli się do mnie, paca łapką, liże.. Ostatnio nawet moje stopy zostały oślimtolone. Wystarczy, że Ojciec weźmie ją na ręce a ma kawałek gołego ciała - łapie i ciumka;)
Moje Starsze ma dziś imieniny. 11 lipca - Olgi. Jest bardzo wdzięcznym dzieckiem, potrafi cieszyć się z drobiazgów, o ile są to rzeczy celowane w punkt jej zainteresowań. Często sama celebracja okazji jest dla niej prezentem, nigdy się nie upomina "a prezent gdzie?". Tort, ciasto, balony, świeczka do zdmuchnięcia, kolorowy obrus - to jej w zupełności wystarcza. Próbkę wielkiej radości z drobnych prezentów otrzymaliśmy na Boże Narodzenie w ubiegłym roku. Znalazła pod choinką kubek z czerwonym kotem (ulubiony motyw = kot, a czerwony to już w ogóle). Aż zabrakło jej tchu w chwili odpakowywania prezentu. A jak potem znalazła kopertę z "różowym pieniążkiem", naszykowaną przez Pradziadka, to oniemiała z wrażenia "ochh, ale skąd Mikołaj wiedział, że ja lubię różowe pieniążki?". Papierowa dwudziestka wpisała się w każdą wizytę u Pradziadków. Dziadziuś parę razy chciał jej dać "niebieski" banknot, ale nie przeszło. Ostatnia dwudziestka leży w skarbonce, na pamiątkę..
A dziś dostała podkładkę śniadaniową z.. no dobra, nuda, z kotem;) Znowu zaparło jej dech w piersiach, wciągnęła powietrze i wykrzyknęła "to dla mnie? naprawdę..?"
<3
Ps. Wiem, że zaniedbałam bloga pod względem fotograficznym - zamiast tutaj, wrzucam po kilka zdjęć na insta. Muszę to ogarnąć jakoś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz