Wczoraj była u nas Położna na ostatniej wizycie. Dalia urodziła się z wagą 3900, w trzeciej dobie spadła do 3640 by w drugim tygodniu odrobić całą stratę z maciupką nawiązką! Podniosło mnie to na duchu, dodało sił w walce ze zdartymi sutkami - WARTO! Warto było i warto jest nadal starać się karmić. Dam radę!
A dziś się ważyłam i z dumą stwierdzam, że cały ciążowy balast mnie już opuścił. Zostało trochę brzucha, damy mu więcej czasu. No i Małżon mnie dobił, bo złapał za biodra i pieszczotliwie stwierdził, że "boczki mi wracają", heh. Boczków nie lubimy, ale nie będziemy wariować i w dwa tygodnie po porodzie wymykać się na siłownię. Jem jak koń, trudno, ważne, że mleko jest, a na ćwiczenia przyjdzie jeszcze czas.
słodkie rączki i nóżki:)
OdpowiedzUsuń