Dziś mija czwarta doba. Czuję na zmianę szczęście i niepokój. Gdy nasza mleczna droga dopiero się rozpoczynała, w najśmielszych snach nie podejrzewałam, że potrwa dwa lata. Ponad.
Olgę karmiłam ekstremalnie krótko. Uwierzyłam w tak ochoczo powtarzane mity, na zmianę przez lekarkę i położną, że nie mam mleka tylko wielkie cycki. Obiecałam sobie, że jeśli będę jeszcze kiedyś mieć dziecko to zrobię wszystko, by tym razem karmienie nam się udało. I zrobiłam.
Jestem smutna, bo to odstawienie wyszło spontanicznie. Nie dlatego, że ja chciałam. Nie dlatego, że Dalia chciała. To była decyzja konieczna - muszę zadbać o swoje zdrowie. Dałam to, co mogłam, zrobiłam to najlepiej jak potrafiłam. I teraz to się musi skończyć.
Karmienie piersią nie zrujnowało mi zdrowia - nie zrozumcie tego w ten sposób. Ja mam od wielu, wielu lat problemy z tarczycą. Skoki hormonów, tycie, chudnięcie (częściej to pierwsze), wahania nastrojów, suchą skórę, śpiączkę wieczorami i brak sił na wstanie rano. To wszystko działa na nadnercza i przysadkę, a prolaktyna wydzielana regularnie od ponad dwóch lat, skutecznie utrudniała leczenie. Wiedziałam o tym, gdy Dalia miała 8 miesięcy i wtedy podjęłam decyzję, że mimo wszystko karmię dalej. Wybrałam Ją ponad siebie. Teraz jednak uważam, że to dobry moment, by zacząć myśleć egoistycznie.
Jestem smutna, bo nasze ostatnie karmienie było... zwyczajne. Ani krótkie, ani długie, trochę przytulasów, trochę wiercenia tą małą raczką pod moją koszulką. Pamiętam je, ale gdy wcześniej myślałam o zakończeniu mlecznej drogi to wyobrażałam sobie ostatnie karmienie niemalże mistycznie. Takie świrstwo. A tu niespodzianka, koniec, skończyło się, po prostu.
Dalia nie jest zupełnie gotowa na tą decyzję, ale sprawę bardzo ułatwia codzienna rozłąka w żłobku. Rano przychodzi do łóżka, przytula się, mówi "niam"... A wieczorem zasypia z rączką pod moją koszulą. Wie, że mleczko się już skończyło, powiedziała mu "pa pa" - ale nie rozumie.
Karmiłabym i kolejny rok. Uwielbiałam to, tą bliskość, tą relację, tą niesamowitą więź.
26 miesięcy i 2 tygodnie <3
26 miesięcy i 2 tygodnie <3
![]() |
zdjęcia: Ewa Sulka Fotografia |
Matko egoistko, nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę, że tyle czasu udało ci się karmić Dalię. Brawo Ty!
OdpowiedzUsuńBrawo my! Dziękuję :*
UsuńKochana witaj w klubie. Ja też musiałam przestać karmić przez tarczyce. Niestety nasza droga mleczna trwała jedynie niecałe 6 miesięcy, ale to był najwspanialszy okres w moim macierzyństwie. Okres ekstremalnej bliskości z moimi dziewczynkami. nie karmie juz rok i cztery miesiace a to czasem dalej wraca i boli troszke :(. Ściskam Cię mocno :*. Będzie dobrze, tylko cycki oklapna ;).
OdpowiedzUsuńSpoko, Ojciec obiecał mi lifting jak już urodzę wszystkie dzieci (skoro jeszcze nie funduje to może coś planuje?) ;)
UsuńRozumiem smutek. Trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńtrzymam, trzymam. targają mną emocje, ale tam w środku czuję, że to dobra decyzja
UsuńTeż uwielbiałam tą bliskość. Czasem niestety nie da się mieć wszystkiego, karmiłam Franka prawie 2 lata i ciesze się, ze tyle nam się udało. Gdy przestałam karmić miałam wrażenie, ze ja to bardziej przeżywałam niż on. Choć tez na pewno nie był na to gotowy.
OdpowiedzUsuńTak, bo tworzy się niesamowita więź. Szkoda, że nie wszyscy to rozumieją
UsuńJeju wzruszyłam się, ja odstawiłam miesiąc temu po 25 miesiącach, bo musiałam. Płakałam kilka dni. To było dla mnie ciężkie przeżycie. Na początku znosiła to dzielnie,ale przyszedł kryzys i walka. To był ciężki czas.
OdpowiedzUsuńNajpierw walka o karmienie, potem walka o przestanie. Ah, te matki, całe życie przerąbane ;) :*
UsuńBrawo, że tak długo Wam się udało. Wzruszyłam się oczywiście :) Dbaj o siebie, kochana! Możesz być z siebie dumna!
OdpowiedzUsuńJestem! Dziękuję :*
UsuńWzruszyłam się bo czytałam jakby o sobie... właśnie przed kilkoma dniami zakończyła się i moja cudowna przygoda z karmieniem, 26 miesięcy i 10 dni. Odbyło się to tak spokojnie i naturalnie dla mojego synka, że nie mogę się nadziwić. On też zasypia teraz z rączką na mojej piersi, szuka nadal tej naszej bliskości. Nie było łatwo, zarówno na początku gdy musiałam o mleko walczyć ale i później, gdy musiałam znosić głupie i uwagi i dziwne spojrzenia na moją odpowiedz, że karmię dwulatka. Ale cieszę się także że już mamy ten trudny moment rozłąki za sobą. Choć widzę, że on był bardziej gotowy ode mnie...
OdpowiedzUsuńMarta
Mi się nie udało karmić za długo. Też postanowiłam że kiedyś mi się jeszcze uda. Dałaś mi nadzieję że to możliwe!
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, chcialabym zapytac jak to bylo z usypianiem corek? Moja Ania ma 15 miesiecy i umie zasnac tylko i wylacznie przy piersi... Czy to zle? Co bedzie pozniej jak juz przestane karmic? Wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńu nas pomagało głaskanie i dużo tulenia. do tej pory siedzę przy jej łóżeczku i głaszczę aż zaśnie :)
Usuń
OdpowiedzUsuńWitam, świetny i bardzo ciekawy blog, z chęcią będę tu zaglądać
Zapraszam także na mój jeszcze cieplutki, bo nowy blog
http://adkaart.blogspot.com/
Pozdrawiam
Wiesz, ja byłam karmiona piersią i relację z matką mam, no, jakby to powiedzieć, bardzo się cieszę, ze mamusia mieszka w innym mieście i nie chce do mnie przyjeżdżać. A i jestem z porodu naturalnego. Jak widać życie bywa przewrotne. Mam z moją sztucznie karmioną córką sto razy lepszą relację niż z własną matką. Chyba dlatego, że mi na niej nie zależy. Ona się rodzi pomalutku, samoistnie.
OdpowiedzUsuńto świetnie :*
UsuńGratuluję tak długiego karmienia :) Z pierwszą córką nasza droga mleczna trwała zaledwie kilka miesięcy, druga córka ma obecnie 12 tygodni, karmiona tylko piersią, nie podaję smoczka. Przez skazę białkową muszę trzymać dietę, ale WARTO! :)
OdpowiedzUsuńTym razem chcę karmić do samo odstawienia, mam większą wiedzę na temat kp niż poprzednio :) I większą motywację! Pozdrawiam :)
Mi się udalo karmić przez kilka miesięcy, ale łatwo nie było, sporo przygód po drodze
OdpowiedzUsuń