Wiesz, że po szóstym miesiącu najlepiej przejść na mleko X, że na odparzenia najlepsza jest maść Y, a do kąpieli najlepiej wlać środek Z.
Wiesz to wszystko, bo na tym świecie są ludzie, którym zależy żebyś wiedziała.
A czy wiesz, jak prawidłowo pielęgnować swoje dziecko? Myślisz teraz, że z pewnością mówię o wieczornych czynnościach toaletowych, "pielęgnacja = higiena = czystość = kąpanie".
Niestety nie. Ja tu mam na myśli podstawowe czynności jakie codziennie wykonujesz przy swoim dziecku. Czy wiesz jak je prawidłowo podnosić, jak odkładać, jak ubierać, jak przewijać, jak karmić.
Wiesz?
>>Ale o co Ci, babo, chodzi? Wszak to nic trudnego - podnieść, odłożyć, przebrać, zmienić pieluchę, nakarmić - każda matka wykonuje te podstawowe czynności niemal automatycznie, z zamkniętymi oczami, w nocy o północy!<<
Tak, wierzę, wiem, że tak właśnie jest. Ale wiesz co? (Prawdopodobnie) robisz to ŹLE.
I nikomu nie zależy, żebyś się dowiedziała jak to robić dobrze. Może nie nikomu - są jednostki - właśnie trafiłam na kolejną taką osobę w swoim życiu. Tylko dlaczego w momencie, gdy moje dziewczyny są już duże i niewiele mogę teraz już zrobić? Dziś wiem jakie i ile terapii czeka mnie z moimi dziećmi. Rozumiem ich zachowania i wzorce jakie zostały wypracowane przez niewłaściwą pielęgnację. Wiem jak ważne jest, by nie podnosić dzieci pod pachy, by nie dotykać głowy, jak unosić pupę do przewinięcia i w jaki sposób bezpiecznie założyć czapeczkę.
Dlaczego NIKT mi o tym nie powiedział wcześniej? Dlaczego żadna szkoła rodzenia nie mówi na ten temat? Dlaczego zależy nam, jako społeczeństwu, na wychowywaniu kolejnych pokoleń dorosłych z problemami rodzącymi się w kołysce???
Dzisiejszy dzień spędziłam na szkoleniu u Agnieszki Słoniowskiej "Pięlęgnacja i rozwój dziecka".
Gdybym miała określić je jednym słowem - byłby to MINDFUCK.
Agnieszka mówiła, a ja co zdanie podnosiłam szczękę z podłogi. W szkoleniu brała udział także pani neurologopeda. Mieszanka wybuchowa. Czy wiesz, że do neurologopedy można iść już z nowodorkiem? ("Ale po co, skoro on jeszcze nie mówi?" No właśnie...).
Cofnij się do czasu zajęć w swojej szkole rodzenia. O czym były zajęcia? Czy pielęgnacji niemowlęcia poświęcono więcej niż tylko tradycyjną "kąpiel noworodka"? Ja ze swoich zajęć wyniosłam jedną (JEDNĄ!) rzecz, o której dowiedziałam się dzisiaj, że była dobra. Jedną. A Ty?
Wywracasz oczami - nasi rodzice o tym nie wiedzieli i co? Żyjemy? Nasze dzieci też? I mają się dobrze! Naprawdę mój syn uspokajał się tylko i wyłącznie szarpany na wszystkie strony w wózku; no przecież musiałam mieć bujaczek - tylko wtedy mogłam spokojnie wziąć prysznic; ohhh przesadzasz - picie z butelki do 6 roku życia jeszcze nikogo nie zabiło.
No nie. Ale czy to znaczy, że możemy powielać nieprawidłowe wzorce w imię hmmmmm... czego? Wygody? Bo po BLW trzeba sprzątać? Bo łatwiej być nieświadomym rodzicem i nie brać na siebie odpowiedzialności?
Mam w tym momencie ogromny problem. Spadły mi kolejne klapki z oczu. I widzę wszystkie dzieci moich znajomych. Widzę błędy, widzę utrwalone już wzorce. Ile radości wywoływało zabawne raczkowanie córki znajomych. Jak to cieszyliśmy się, gdy syn sąsiadów już w czwartym miesiącu usiadł. Gratulowałam koleżance, że jej miesięczniak trzyma głowę, a nawet rzuciło mi się w oczy na jednym forum jak to czyjeś dziecko już w szpitalu po porodzie takie silne było.
Widzę własne błędy i widzę ich konsekwencje. Nagle nasze rodzinne heheszki z córek stały się problemami do wypracowania. Wiem jak im pomóc i w jaki sposób stymulować je, by z tego wyszły. To jest niesamowite, bez kitu.
I wiesz co? TY też możesz zostać świadomym rodzicem. Żyjemy w czasach swobodnego dostępu do wiedzy - wystarczy po nią sięgnąć, poczytać, wyszukać, poszerzyć horyzonty. Bądź otwarta, chętna do współpracy i przyjmuj do wiadomości, że coś możesz robić w sposób nieprawidłowy - i to mimo tego, że się starasz jak najlepiej i jesteś najlepszą wersją siebie dla tego Małego Człowieka.
Na tym świecie są ludzie, którzy wiedzą. I chcą się tą wiedzą podzielić. Podać ją dalej.
Po to, żeby nam wszystkim żyło się lepiej. Tylko, Rodzicu, OTWÓRZ SIĘ na więcej.
____________________________________________________________
W następnym poście będzie o tym, czego się dowiedziałam, co najbardziej mnie zszokowało i w jaki sposób prawidłowo pielęgnować swojego dzidziu.
Bo ten post to taki w emocjach i wrażeniach "po", na gorąco.
Uważam także, że takie kursy powinny być bardziej dostępne i każdy rodzic powinien go przejść.
Ja takich mindfucków przeżyłam już tyle, że zrobiłam sobie drugie dziecko, żeby jakoś "to wszystko" naprawić :P
OdpowiedzUsuńhaha, coś w tym jest. pierwsze dziecko to takie testowe ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Bardzo pomocne informacje.
OdpowiedzUsuń