Kim ja jestem?
Zwykle takie myśli nachodzą mnie gdy mam pms, spadek formy lub kończy mi się macierzyński. A dziś mam chyba te wszystkie trzy rzeczy na raz.
Co ja takiego osiągnęłam w życiu?
Pytałam się o to w maju, gdy o 6:25 wskazówka zegara bezlitośnie przypomniała, że właśnie mija trzydziesta rocznica moich narodzin. Pytam się o to teraz, gdy za niecałe cztery miesiące stuknie 31, a za chwilę, ani się nie obejrzę, będę dmuchać czterdzieści świeczek. Pięćdziesiąt? Dobra, zagalopowałam się.
W czym ja tak właściwie jestem dobra?
Niczym człowiek renesansu - śpiewam, tańczę i maluję. No nie do końca, ale znacie definicję w całości. Tak się czuję. Niby wszechstonnie uzdolniona, wykształcona, w kwiecie wieku, a jednocześnie dupa taka, która nic nie potrafi zrobić na 100%, ale za to sto rzeczy robi na 91%.
Zawsze miałam takie wyobrażenie o swoim życiu, że... No dobra! Zawsze uważałam, że 30 lat to ojesuuuu ile? Dinozaur! To tacy ludzie istnieją? Ale zawsze miałam wyobrażenie, że będę miała przystojnego męża, trójkę dzieci (w tym bliźniaki oczywiście), dom z ogrodem, samochód albo dwa, fajną pracę, wakacje w tropikach i mnóstwo znajomych. I że będę obrzydliwie szczęśliwia.
Co się sprawdziło? Mąż jest. Przystojny? No, ujdzie. Żartuję - bardzo. Dzieci? Dwójka, trzecie raczej niet. Dom? Małe mieszkanie z kredytem na milion lat. Ogród? Mini balkon z roślinami w doniczkach. Samochód? Prezent ślubny od moich ukochanych Dziadków. Wakacje w tropikach? Wolimy Skandynawię. Znajomi? Czas (i dzieci) zrobił skuteczny odsiew - Ci prawdziwi pozostali.
Czy jestem szczęśliwa? Obrzydliwie.
Ale przychodzi taki dzień jak dziś, jak moje ostatnie "codziennie". Że myślę. Że podsumowuję. Ża zastanawiam się. Co Ty do cholery zrobiłaś w tym życiu dobrze? W czym jesteś tak zajebista, że na starcie kasujesz konkurencję. Robisz tyle rzeczy, a czy którąś z nich dociągnęłaś z mega wynikiem do końca? Wszystko na pół gwizdka, wszysto w półśrodkach. Mam tyle myśli w głowie, pomysły buzują, ale zawsze znajdę jakąś przeszkodę. Coś, co uniemożliwi mi dalsze działanie. Bo tego jeszcze nie umiem. A bo tego to musiałabym się nauczyć. A tego nie mam, trzeba by kupić, znowu zainwestować. Nie mam czasu. Mam inne rzeczy na głowie.
I. Tak. W. Kółko. Ze wszystkim!
Ileż można.
Dość czekania, marudzenia, zastanawiania się. Dość niepewności i ostrożności.
2015 j e s t m ó j !
Ejjjj mój też ;) Trzeba po prostu matko znaleźć coś co się dobrze robi, co sprawia wiele radości i kurde robić to na maksa, z pasją i zacznie wychodzić :) Tyle, że ja jeszcze nie wiem co bym chciała ;) i pewno trochę mi zejdzie :)
OdpowiedzUsuńtyle, że dla mnie "dobrze" to za mało. musi być zajebiście. i tu jest pies pogrzebany ;)
UsuńWiesz w czym jesteś dobra babo? W byciu fajną, bo ja Cię jakoś strasznie lubię a Cię nie znam :D
OdpowiedzUsuńmówisz? a płacą za to? :P
Usuńo widzisz, u mnie też tak, dokładnie tak, jak piszesz. 2015? jeszcze nie pomyślałam, co z nim zrobię, ale może to będzie właśnie TEN rok? rok dania z siebie 100% w jednej konkretnej dziedzinie?
OdpowiedzUsuńwłaśnie! 100% w jednym - oto słowo klucz
UsuńŚwietny wpis :))) Rok 2015 będzie Twój. A jak Cie znów znajdą takie dziwne myśli, to lepiej weź odkurzacz albo mopa i przegoń myśli robotą. Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńkurde, nie mam mopa, to wszystko wyjaśnia ;)))
UsuńRaany Julek ja też uważam, że to będzie "mój rok" :) w takim razie wszystkim życzę by taki właśnie był!
OdpowiedzUsuńejmen :D
UsuńPokochałam ten blog, Twoją normalność, oby ten rok był Twoj
OdpowiedzUsuńrozgość się :) i oby tak właśnie było!
UsuńMój też. Odchudzam się, idę na prawko i jeszcze dwa cosie co wiszą nade mną od lat kilkunastu ;) Ale ciiiiiii. Jednego nauczyłam się będąc matką- szkoda czasu na pierdoły, na głupie znajomości, na rozdrabnianie się i przejmowanie. Trzeba robić swoje :) A Skandynawia czeka, co prawda Dania to takie płaskie pitu pitu, ale fajne safari jest, morze wszędzie i troche fajnych miejsc!
OdpowiedzUsuńMy Danię chętnie pozwiedzamy, nawet jeśli płaska to z pewnością malownicza :) I widzę jak szalejesz z treningami, super, trzymam kciuki :*
UsuńJejku jak tu miluśnie... :) Zostaję na dużej :) Tym bardziej, że wszystko co tu napisałaś, to jakby z mojej głowy wyjęte było... Ten rok też ma być "mój", tak na 100% :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozgość się zatem! :*
UsuńW takim razie- powodzenia!
OdpowiedzUsuńTeż jestem z maja, też mam dwie córki :) I takie dylematy- mam i ja :p
o nieee, jaka duża zbieżność, to chyba znaczy, że mamy przerąbane :P
Usuń