Dwie Córki

Dwie Córki

środa, 27 maja 2015

Matka Natura lubi wybór

BLW - trzy magiczne literki będące jedynie skrótem od angielskiego Baby-Led Weaning, na polskie przetłumaczone jako Bobas Lubi Wybór. Jest to jedna z metod wprowadzania stałych pokarmów do diety dziecka. A w zasadzie to dziecko samo sobie je wprowadza - w momencie, gdy już stabilnie siedzi i ma opanowaną koordynację ręka-buzia. Sadzamy więc młodego dziedzica w krzesełku do karmienia i pozwalamy jeść samodzielnie (a na poczatku to właściwie robić niezły bałagan).

Jaka jest druga metoda? Papka+łyżka. Jako matka dwóch córek przerobiłam obie te metody, więc na własnym przykładzie widzę plusy i minusy każdej. Opowiem Wam o tym.

Gdy urodził się Starszak chciałam jak najdłużej karmić piersią. Brutalne zderzenie moich chęci z rzeczywistością rozłożyło na łopatki schemat żywienia już w pierwszej dobie w szpitalu. Karmiłam mieszanie przez 7 miesięcy, a już w czwartym zaczęłam rozszerzać dietę. Według zaleceń pediatry najpierw sok z marchewki, potem łyżeczka marchewkowej papki, dwie, pół słoiczka, cały słoiczek. "A potem to już sobie pani sprawdzi co jest na tych słoiczkach napisane". Dawałam więc ziemniak, dynię, marchewę i tak w kółko (szpinak zostawiałam dla teściowej). Z kolejnym miesiącem przechodziłam poziom wyżej. I moje starsze dziecko jadło papki. Absurd sięgnął zenitu gdy miała półtora roku, byliśmy w knajpie ze znajomymi i ich dziećmi w jej wieku. Tamte dzieciaki dostały na obiad kotlety, a nasze... słoik. Darło się, nie chciało, więc nic nie zjadło i było głodne. 

Obalam mit, ze słoiczek jest wygodny. Nie jest. Zawsze musisz go mieć przy sobie. Tak samo łyżeczkę. Nie wejdziesz do sklepu po bułkę, banana, jabłko i nie dasz do łapki. Nie podzielisz się swoim obiadem (w przypadku mojej drugiej córki poprawą formą byłoby "nie oddasz całego swojego obiadu" ale o jej żarłoczności za chwilę). Dzięki słoiczkowi wiesz ile dziecko zjadło? Świetnie! Ale dziecko to nie tucznik, który musi zjadać tyle i tyle o tej i o tej godzinie. Zje cały słoiczek i chce więcej? Nie ma, jak to, pediatra mówił jeden to jeden! 

Nie chcę tu wywoływać słoikowej afery - każdy rodzic wybiera metodę żywienia, jaka odpowiada jego rodzinie i jeśli to u nich działa, to jest ok. Zwróćcie tylko uwagę, że z wiekiem dziecka przychodzi pora na naukę gryzienia i przełykania większych kawałków. Słoiczki zaczynają mieć "grudki", a wasze dziecko... krztusi się? Wypluwa? Nie potrafi sobie poradzić? To jest trudne, zwłaszcza jak do tej pory jadło wszystko w formie zupy krem.

Zaufaj dziecku!

Korzystając z nowoczesnych badań i trendu zaufania dziecku uważam, że powinniśmy... po prostu mu zaufać. Dziecku potrzebna jest swoboda i tak jak każdemu człowiekowi - możliwość wyboru i odmówienia. Ty, Rodzicu, nie zawsze jesteś głodny. Czasm chcesz pożreć pieczonego ziemniaka zamiast rosołu, a czasem wypijesz koktajl i masz dość. A dziecko? Też człowiek!

BLW rozwija zmysły bobasa. Każdy posiłek to festiwal nowości - nowe kolory, smaki i dźwięki. Maluch bierze do ręki różyczkę brokuła i ocenia, czy jest wystarczająco zielona. Każdy kłębuszek przechodzi kontrolę jakości, zostaje rozczłonkowany i uważnie zbadany pod kątem wytrzymałości na nacisk, ślinę czy upadek z wysokości. W pierwszych dniach przygody z BLW prawie cały brokuł nie zdaje egzaminu! Dzieciaki są bardzo wybredne. Lecz w końcu JEST! hurra! Wybrał. Trafił nawet do buzi. Rodzice w euforii, tymczasem nasz mały przeżuwacz stwierdza, że mimo długich badań nad brokułem on mu zwyczajnie nie smakuje! I korzysta ze swojego prawa jakim jest wolność wyboru. Wypluwa. 

To jest ten moment kiedy rodzice załamują ręce. Nie dość, że brudno wokoło, to jeszcze więcej zjadł pies i na pewno więcej jest też we włosach niż w żołądku dziecka. A tymczasem zupełnie pomijają jeden najistotniejszy fakt - dziecko podczas jednego posiłku odkryło, że:

- ten sam kolor nie daje gwarancji tego samego smaku
- coś, może mieć kilka kolorów a smakuje podobnie (np. papryka)
- brokuł ląduje na podłodze z innm dźwiękiem niż kukurydza
- jabłko ma zupełnie inną konsustencję niż banan (choć bez skórki mają podobny kolor)
- rodzice różnie reagują na jego wybory (pamiętaj, by nie komentować wyboru dziecka!)


Dziecko jedzące według metody BLW ma szansę próbować chrupania, skrobania ząbkami/dziąsłami, łamania na kawałki, żucia. Poznaje czym jest soczystość, suchość, kleistość. Czym jest ciepło i zimno. Jedzenie pokonuje dokładnie taką samą drogę jak w przypadku jedzenia dorosłych: talerz, ręka, buzia, dzięki temu dziecko ma szansę aktywnie uczestniczyć w posiłku, a więc zupełnie inaczej niż w przypadku karmienia łyżeczką.

Dziecko, które ma wybór przy stole, rzadko staje się przysłowiowym "tadkiem-niejadkiem". Jedzenie kojarzy mu się z przyjemnością, możliwością wyboru i ekscytacją nowo poznawanych smaków. Jako trzylatek chętniej biegnie do stołu na obiad, niż dziecko które było zmuszane do jedzenia i ma pewnego rodzaju posiłkową traumę. Moje dwie córki to właśnie to - Starszak, niejadek, dramat, nie spróbuje nawet niczego nowego. Ma swoje ulubione potrawy i nawet jeśli coś jej pysznie pachnie to nie odważy się spróbować. Do tego dochodzą absurdy typu "babcia mnie karmi jak u niej jestem" i oto mamy prawie 6latkę z wagą oscylującą wokół 15kg. 

A Młode? Ekhm... "Niam? Niam? Mamaaaaaa niaaam!!!" i tyle było z mojej kaszanki z grilla... Jadłam obiad z Piwnooką w Poznaniu dwa dni temu i ona mi świadkiem, że Młoda zjadła najpierw moją zupę, a potem spagetti jej syna (też niejadka), a wcześniej kromkę chleba z porcji jej sałatki. Nie ma strachu przed próbowaniem nowości - zawsze dokładnie obraca w palcach by polizać i wreszcie wepchnąć do paszczy. Ma to swoje minusy, bo często myśli, że to, co akurat znajdzie w piasku również nadaje się do jedzenia.

Przyznaję - bałam się. Długo nie wprowadzałam jej do diety pokarmów stałych. Wiedziałam, że nie chcę karmić łyżeczką, ale bałam się krztuszenia, dławienia i tego słynnego "odruchu wymiotnego", który towarzyszy dzieciom BLW na początku przygody. Warto wiedzieć, że ten odruch jest z języka, nie z gardła, i nie oznacza dławienia. WHO zaleca karmienie wyłącznie mlekiem mamy przez pierwsze 6 miesięcy życia dziecka i kontynuację do czasu aż zdecydujemy, że to koniec. Nie ma górnej granicy. Mleko odżywi więc to nasze nicniejedzące BLW Baby - czego nie dostanie z kawałkami marchewki, dociągnie z naszej piersi. Ja czekałam do 7 miesiąca z pierwszą próbą BLW, by dopiero od 8ego zacząć regularnie. 


Bardzo pomogły mi warsztaty organizowane przez dziewczyny z AlaAntkoweBLW. Dowiedziałam się wtedy od czego zacząć, jak zacząć. Że najlepiej od warzyw, stopniowo, gotować na parze i obserwować w kierunku ewentualnych alergenów. Kupiłam bidon ze słomką, by piła wodę do posiłku i również dzięki temu ominęłyśmy całkowicie etap butelki. Teraz ma 15 miesięcy i bez problemu pije wodę z normalnego kubka, przez słomkę, z bidonu czy z tzw. "dziubka" (jaka oszczędność). WAŻNE również jest to, że tak naprawdę w tej metodzie to dziecko decyduje, czy jest gotowe na nowości w pożywieniu czy jeszcze nie. Córka Antoonóvki ma 10 miesięcy i nadal podstawą jej codziennej diety jest pierś. Lubi małe porcje wyrazistych smaków (typu ogórek kiszony), ale nie jest gotowa na samodzielne jedzenie kilkuskładnikowego obiadu. I ja tu skłaniam się do stwierdzenia, że trzeba wsłuchać się w dziecko. Nie pośpieszać. Jeśli samodzielnie nie siedzi - to jeszcze nie jest ten moment na BLW. Jeśli nie trafia do buzi - niech się pobawi jedzeniem, odpuśćmy karmienie na siłę. Jeśli nie ma koordynacji ręka-buzia - ok! To znaczy, że jeszcze chwila.

Karmienie dzieci według metody BLW to idealny moment dla całej rodziny, by zacząć się zdrowiej odżywiać. Zwracać uwagę na to co kupujemy, czym przyprawiamy, jak gotujemy, BLW Baby pod dachem nie oznacza gotowania "jak w restauracji" dla każdego coś innego - dziecko jest sprytne i gdy zobaczy u taty na talerzu coś innego niż u siebie to wierzcie mi, będzie chciało spróbować. Warto więc przeanalizować jadłospis i nastawić się na zdrowsze jedzenie. Wtedy wspólnie zasiadacie do posiłku - czy to nie jest super, że jecie jednocześnie? Nie ma tematu "kto dzisiaj pierwszy karmi a potem dojada odgrzewany obiad". A oszczędność czasu i pieniędzy?

BLW Baby sprawi również, że nabędziecie jeszcze jedną niesamowitą umiejętność - nauczycie się otwierać Snickersa niczym ninja!


Trzy mamy, trzy blogerki znają Matkę Naturę z każdej jej strony. Same walczyły o dobry i zdrowy poród, o karmienie naturalne, o własne wybory. Teraz dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem oraz zapraszają na cykl wpisów, poświęconym świadomemu macierzyństwu w zgodzie z naturą. Nie będzie polemiki z innymi metodami, nie będzie dyskredytowania odmiennych przekonań. Wierzymy, że bez względu na dokonywane wybory, każda mama chce dla swojego dziecka najlepiej. My tylko pokazujemy i polecamy nasze. 

Dotychczas w cyklu ukazały się posty:

8 komentarzy:

  1. Świetny wpis! Rozjaśniłaś mi nieco BLW w praktyce, bo też będę chciała rozszerzać dietę tą metodą. Nie dość, że wybory dziecka będą uszanowane, to jeszcze pies się z podłogi naje, same korzyści ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, prawda? ;) same plusy.
      to jest temat rzeka, naprawdę poruszyłam tylko odrobinę zagadnień, polecam się wczytać, zwłaszcza u dziewczyn z @alaantkoweblw, bo są naprawdę mądre i dają cenne wskazówki

      Usuń
  2. Ja wciąż szanuję wybór mojego Nicponia - ma 11 i pół miesiąca i chętnie 'próbuje' nowych smaków - każdy trafia do buzi, ale nie do brzucha:) Kończy się na lizaniu, dziamdzianiu, ciumkaniu. Wciąż zjada 4 butle mm dziennie. Czasami martwię się, że może BLW nie działa? Że może u nas się nie sprawdzi? Że do osiemnastki będzie jeść mleko? Mam więc nadzieję, że kiedyś się doczekamy jakiegokolwiek zjedzonego posiłku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a znasz kogoś kto do 18stki pił mleko? :)
      super, że próbuje, ciesz się tym. poznaje nowe smaki, w końcu zacznie je zjadać - daj mu czas.

      Usuń
  3. Lubię BLW ale jako formę zabawy a nie wyłączny sposób jedzenia posiłków. Kiedyś pisałam o tym u PIwnookiej. BLW jest ok i ja rozumiem tą ideę, ale nie dam dziecku w ten sposób zjeść obiadu bo połowa bedzie poza talerzem, na podłodze i we włosach, a to co już trafi do buzi bedzie zimne. BLW u nas jest ale troszkę w innej formie. Np podwieczorek: cały talerz pokrojonych różnych owoców. Lub drugie śniadanie: chlebek w kostkę a obok pomidorek, jajko, szynka, ogórek i serek. Maja sama decyduje co zjesc i w jakiej kolejnosci. Ale dania główne i ciepłe jemy inaczej, bym miała pewnosc ze wszystko ciepłe trafiło do brzucha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlatego piszę, że ważne by dopasować metodę żywienia pod swoją rodzinę :)
      co do tego ile jedzenia jest w żołądku a ile poza nim - dzieci blw wystarczy że zjedzą 1/10 tego co mają na talerzu i będą najedzone. ja własnie przy starszej bardzo chciałam wiedzieć ile zjada i kiedy. teraz mam całkowity luz - ile zje, tyle zje, wiem, że zrobi to ze smakiem i chęcią, i że w przyszłości to zaprocentuje.

      Usuń
  4. Jeny, ja chyba tez spróbuje z Mila, chociaż strasznie się boję tego dławienia. Ale dodam również że mój Florek jadł papki a odkąd skończył 1.5 roku też mi wszystko z talerza zjada. I tacie. I innym niejadkom ;) ale to chyba po mamusi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest stresujące, to prawda. trzeba spokoju, duuużo spokoju i nie reagować natychmiast, dać czas, pić, odchrząknąć, odkaszlnąć, wypluć. oczy czasem dzieciowi łzawią i wyłażą z orbit ;) powodzenia! co do niejadków - karmienie papkami nie równa się zaburzeniami odżywiania w przyszłości. blw to tylko jedna z metod żywienia niemowląt. ma plusy i minusy, tak samo jak papki, ale jednak u nas się super sprawdza, dlatego piszę o niej z takim entuzjazmem.

      Usuń