Dwie Córki

Dwie Córki

czwartek, 2 kwietnia 2015

Pierwszy tekst o chustach #nicminiewisi

Napisałam tego posta daaawno temu, pod koniec drugiej ciąży. Wciąż jest aktualny, a dodatkowo możecie podpatrzeć jak nosiliśmy naszą Pierworodną. No i fryzura Bekhama na głowie mojego męża jako bonus.

O tym, że będziemy nosić Młodą#1 w chuście wiedzieliśmy jak jeszcze była w brzuchu i to na półmetku. Nie wiedzieliśmy o tym za wiele, ale tak nas ujarały warsztaty i pokaz chustonoszenia, że nie było odwrotu. 
Skośno-krzyżowego, twardego jak skała Girasola otrzymałam w prezencie na BabyShower. Oglądaliśmy z Małżem filmiki na youtubie, szukaliśmy instrukcji motania po necie, aż w końcu trafiliśmy do Szkoły Świadomego Macierzyństwa na tzw. szkołę rodzenia, a stamtąd był już tylko mały kroczek do "Przywiązania", gdzie zapisaliśmy się na kurs motania pod okiem dwóch wykwalifikowanych instruktorek. 


Pierwsze próby wiązań podjęliśmy już w 7 dobie życia Młodej#1. Jak wyszło, widać na załączonym obrazku - dramat!

Ale widać też nasze chęci i dobre intencje - nie poddawaliśmy się. Młoda#1 współpracowała dzielnie, widać było, że jedna i druga strona nadaje na tych samych falach i wyczuwa w powietrzu zbliżające się korzyści. Bo to, że ma się dwie wolne łapy to chyba wiadomo, to korzyść namber łan. Można posmarować bułkę masłem, pościerać kurze czy nawet zasiąść przed kompem. Jest ciepło, blisko, słychać serducho... Istny czwarty trymestr! Mi było gorąco w cycki przy takim domowym noszeniu, więc korzyść nr 2 - Małż motał, ja miałam high life, a oni sobie tam we dwójkę budowali więzi. 

Wszędzie z takim zamotanym bobasem wejdziesz - do autobusu, tramwaju, windy, samolotu... Miałam kiedyś przygodę z wózkiem. Jadę, jadę, o mój przystanek, pan kierowca uprzejmy nie obniżył podłogi mimo wciśnięcia przycisku "wózek", bo i po co, więc zjechałam najpierw powozem, chcę wysiadać, a w tym momencie CIACH! drzwi zamknięte! Wózek na zewnątrz, ja w środku z miną WTF? Skończyło się na nerwach i kilku bluzgach - potem już zawsze podróżowałyśmy zaplątane.

Wózek się przydaje, nie powiem, że nie. To dobry wynalazek, kiedy musisz z warzywniaka przytargać 3kg ziemniaków, 2kg jabłek i zgrzewkę wody mineralnej. Ale kiedy wyruszasz w podróż, na przygody, spacer, wycieczkę - chusta to Twój najlepszy przyjaciel <3

- Chusty są zrobione z różnych materiałów - elastyczne i tkane, więc dla każdego coś miłego. Elastyczne lepiej się sprawdzają w wypadku małych bobasków, bo lepiej i szybciej można je zmotać. Tkane natomiast dla tych nieco cięższych i starszych - my mieliśmy od początku tkaną, oswoiliśmy się z nią więc nie miała przed nami tajemnic. To też jest jakiś sposób na cięcie kosztów (chusty tanie nie są, ale wózki też dużo kosztują) - bo tkana zostaje forever, a elastika trzeba wymienić jak bobas zacznie przybierać na wadze i będzie zwyczajnie opadać na skutek grawitacji.

- Chusty mają różne długości - wszystko zależy od tego ile Wy macie wzrostu i obwodu. My jesteśmy śrdeni w każdej kwestii więc w zupełności wystarczyła nam długość 4,6m, ale są i takie powyżej 5m, polecane dla wyższych osobników dorosłych do 1,8m wysokości.

- Chusty mają ścięte końce, żeby łatwo się wiązało, są przeszyte i zwykle środek mają zaznaczony w jakiś sprytny sposób.

- Chusty trzeba dociagać. Coś jak pasy w fotelikach - może nie do bezdechu, ale jednak musi być ciasno zawiązana, żeby miejsca było tyle co niedawno w brzuchu, a główka na wysokości swobodnego całusa w czoło.

- Chusty są ciepłe. W chuście jest wręcz gorąco. Do chustowania w domu można zrzucić zbędne łaszki, do wyjścia na dwór zakładamy warstwę mniej niż do wózka (żadnych kombinezonów). Ale i tak się spocicie.

- Chusty można związać w różny sposób. Najpierwszy to Kieszonka. Dla noworodka idealna. Gdy dzieć podrasta zmieniamy wiązanie na Podwójny Iks, Biodro lub Plecak.

- Chusty są też kółkowe - próbowałam, łatwo, szybko, na biodro i heja można prasować koszule. Ale jednak nie zakochaliśmy się w sobie i wróciłam do tradycji.

- Chusta to nie jest łatwa sprawa. Tu potrzeba wiary, siły i determinacji. Trzeba też chcieć. Jeśli nie zaczniemy odpowiednio szybko to bobas może zwyczajnie nie mieć ochoty być tak blisko jak jeszcze niedawno w brzuchu. Może płakać i się wyrywać. Ba, nawet może się odrobinkę spocić. Wtedy, zazwyczaj jeśli sami nie jesteśmy przekonani, ze to jest fajne i że chcemy - poddajemy się, bo "ono tego nie lubi". 

Motanie w każdym niemalże wieku jest możliwe, potrzeba tylko czasem większej determinacji. Motajmy się więc ile wlezie, przyzwyczajajmy, bujajmy w trakcie wiązania, nućmy, podśpiewujmy. Bo tak w zasadzie - chusty są fajne tylko dla tych, którzy wierzą, że to jest fajne. I chcą się nosić ze względu na ogromne korzyści jakie ta bliskość za sobą niesie.





6 komentarzy:

  1. Jakie wlosy! Piekni i mlodzi haha:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak.. Pięć lat temu! Wieki temu! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach jeszcze kangurek mój kochany. Pokochałam go o pół roku za późno, ale i tak dał radę. A teraz wykangurkuję orzeszka na zabój. Jest jeszcze idealniejszy od kieszonki dla noworodka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahhh kangurkuj, kangurkuj! w sierpniu zrobię przypomnienie akcji, specjalnie dla was :)

      Usuń
  4. aaaa Madzinko. Az gesia skora sie zrobila na te zdjecia!!! Wspomnienia,nasze dwie blizniaczki noszone,nawet na moscie linowym niekoniecznie bezpiecznym,ale z widokami jakich malo:). No i nasze dwa meza z chustami z dziewczynkami,ktorzy robili wielka furore w okolicy bo tu sie nikt nie nosil:))
    A Girasola jeszcze macie?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mamy tyle pięknych zdjęć, taka ładna pogoda była :) girasol pożyczony, nosi trzeciego syna znajomych :)

      Usuń